Dungeon
Wolf
„The
White Elf” E.P.
Self-Released 2023
Niezwykle
rzadko sięgam po tak głęboką klasykę, której korzenie sięgają aż do lat
sześćdziesiątych poprzedniego stulecia. Taką właśnie muzyką zajmuje się Dungeon
Wolf, który powstał w 2018 roku na Florydzie. Na ich konserwatywny metal
składają się wpływy takich kapel jak Jethro Tull, Manowar, trochę wygłupów
bandy z GWAR, ale słychać u nich sporo Deep Purple. Taki właśnie koktajl
zawiera wyżej wymieniona epka, która została nagrana w całości na analogowej
taśmie przy pomocy magnetofonu szpulowego. Być może, niektórzy czytający te
słowa nie będą wiedzieli co mam na myśli, ale takie są fakty, a nie mających
pojęcia co to takiego ten „szpulowiec” odsyłam do „wujka google”. „The White
Elf” to cztery kawałki rzępolenia w mocno tradycyjnym ujęciu, sprawiających
wrażenie, że mamy tu do czynienia bardziej z jam session niż z regularnym
graniem. Nic bardziej mylnego, gdyż w odróżnieniu do dwóch albumów tej grupy,
za pośrednictwem tego krótkiego materiału mamy okazję obcować z bezpośrednim
nawiązaniem do wspomnianego już Jethro Tull. Przenosimy się zatem do lat, kiedy
po świecie chodziły dzieci kwiaty i słuchamy reprezentatywnych dla tamtego
okresy solówek, zwyczajowych i prostych akordów, które niekiedy sprawiają
wrażenie swoistej improwizacji. Chwilami przeradzają się one w psychodeliczne i
infantylnie chwytliwe zagrywki. Wszystkiemu towarzyszy skrajnie naturalna
perkusja, basik oraz czyste i delikatnie fałszujące wokale. Brudna, prostolinijna
i wyraźnie zakrapiana LSD muzyka, nie skażona cyfryzacją, prosto z piwnicznej
próby. W porównaniu do tych nagrań Dungeon Wolf, ostatnia płyta Isengard to
chuj wielki. Zatem przed Fenrizem stanęło nowe wyzwanie. Powodzenia chłopie!
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz