piątek, 10 listopada 2023

Recenzja Dungeon Wolf „The White Elf”

 

Dungeon Wolf

„The White Elf” E.P.

Self-Released 2023

Niezwykle rzadko sięgam po tak głęboką klasykę, której korzenie sięgają aż do lat sześćdziesiątych poprzedniego stulecia. Taką właśnie muzyką zajmuje się Dungeon Wolf, który powstał w 2018 roku na Florydzie. Na ich konserwatywny metal składają się wpływy takich kapel jak Jethro Tull, Manowar, trochę wygłupów bandy z GWAR, ale słychać u nich sporo Deep Purple. Taki właśnie koktajl zawiera wyżej wymieniona epka, która została nagrana w całości na analogowej taśmie przy pomocy magnetofonu szpulowego. Być może, niektórzy czytający te słowa nie będą wiedzieli co mam na myśli, ale takie są fakty, a nie mających pojęcia co to takiego ten „szpulowiec” odsyłam do „wujka google”. „The White Elf” to cztery kawałki rzępolenia w mocno tradycyjnym ujęciu, sprawiających wrażenie, że mamy tu do czynienia bardziej z jam session niż z regularnym graniem. Nic bardziej mylnego, gdyż w odróżnieniu do dwóch albumów tej grupy, za pośrednictwem tego krótkiego materiału mamy okazję obcować z bezpośrednim nawiązaniem do wspomnianego już Jethro Tull. Przenosimy się zatem do lat, kiedy po świecie chodziły dzieci kwiaty i słuchamy reprezentatywnych dla tamtego okresy solówek, zwyczajowych i prostych akordów, które niekiedy sprawiają wrażenie swoistej improwizacji. Chwilami przeradzają się one w psychodeliczne i infantylnie chwytliwe zagrywki. Wszystkiemu towarzyszy skrajnie naturalna perkusja, basik oraz czyste i delikatnie fałszujące wokale. Brudna, prostolinijna i wyraźnie zakrapiana LSD muzyka, nie skażona cyfryzacją, prosto z piwnicznej próby. W porównaniu do tych nagrań Dungeon Wolf, ostatnia płyta Isengard to chuj wielki. Zatem przed Fenrizem stanęło nowe wyzwanie. Powodzenia chłopie!

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz