sobota, 18 listopada 2023

Recenzja PUTRID YELL „Consuming Aberration”

 

PUTRID YELL

„Consuming Aberration”

Pulverised Records 2023

A teraz moi drodzy parafianie solidna porcja rasowej szwedzizny prosto z Chile. To właśnie ten kraj reprezentuje bowiem Putrid Yell i bez kozery powiem, że reprezentuje go lepiej niż godnie. Muzyka, jaką znajdziemy na pierwszym pełniaku zespołu poniewiera bezlitośnie, a przy tym przepięknie zalatuje słodkim aromatem procesów gnilnych. Tak, tak. „Consuming Aberration” zalatuje starym, przesiąkniętym pleśnią, wilgotnym grobem, aż miło. Głównym motorem napędowym tej płyty jest zdecydowanie Szwedzki Metal Śmierci starej szkoły gatunku ze wskazaniem na fascynację twórczością Nihilist, Carnage, Nirvana 2002, czy GodMacabre. Myślę, że nie trzeba jakoś specjalnie charakteryzować Wam skandynawskiego Death Metalu z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Napiszę więc tylko, że wszystkie jego główne cechy z siarczyście bijącymi bębnami, grubo rozrywającym basem, chropowatymi, ziarnistymi riffami, piłującymi solówkami i ohydnymi, gardłowymi growlami są na tej płycie obecne i robią robotę. Ta płytka nie opiera się jednak tylko i wyłącznie na szwedzkich kanonach gatunku, choć niewątpliwie jest ich tu w chuj i jeszcze trochę. Czuć w tej muzie także charakterystyczną, południowoamerykańską otchłań, oraz feeling obecny na „Severed Survival”, czy „Mental Funeral”. Wnikliwi słuchacze dokopią się także na tym albumie do wpływów, jakie niewątpliwie, choć być może mniej lub bardziej podświadomie, zespół zaczerpnął z korzennego, bestialskiego Thrashi Death/Thrash Metalu, jaki królował w Ameryce Łacińskiej, a więc od Meksyku aż po Ziemię Ognistą w drugiej połowie lat 80-tych. Oczywiście Putrid Yell zostawia na „Consuming Aberration” także swój własny podpis,  widoczny choćby w intensywnych, tajemniczo przewijających się tu akcentach melodycznych, undergroundowych, chwilami wręcz Punkowych podmuchach furii, czy też spastycznych, miażdżących niuansach, będących niejako pomostem pomiędzy skandynawskim a południowoamerykańskim Metalem Śmierci. Mniej zaangażowani, niedosłyszący, bądź zwyczajnie leniwi (najczęściej internetowi) narzekacze usłyszą tu jedynie bezgraniczne uwielbienie dla szwedzkiej klasyki i brzmienia Boss HM-2. W rzeczywistości jednak płytka ta jest znacznie głębsza i nie tak oczywista, jak mogłoby się początkowo wydawać. Bez dwóch zdań warto zanurkować w jej cuchnące śmiercią wnętrzności. 

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz