Nocturnal
Breed
„Face
Your Aggressor (25 Years In The Bunker)” (Reissue)
Mara Production 2024
Dziś dla maniaków Nocturnal Breed mamy jubileuszową, dwupłytową składankę od Mara Production, która, jeśli będą chcieli, będą mogli dołożyć do swojej kolekcji. I tak
CD1 to zbiór wybranych przez fanów najlepszych według nich kawałków, będący nie
tylko swoistym „The Best Of” ale również przekrojem przez najważniejsze
wydawnictwa tej szalonej czwórki. Dla znających muzykę tych mieszkańców Oslo
oczywiście nie będzie to nic nowego, bo są to przeboje znane i lubiane oraz
dużo radochy ze słuchania dające. Thrash-black metal z dodatkiem wpływów heavy,
który częstuje siarczystymi riffami, doprawionymi klimatem lat
siedemdziesiątych w wykonaniu tego kwartetu zawsze miał się bardzo dobrze.
Zatem pierwszy kawałek plastiku dostarcza masę tnących akordów, które nie tylko
porażają agresją, ale również dzięki swej chwytliwości świetnie bujają i
wchodzą do głowy bez popitki. Kupa w nich wkurwu, wyjebki i brudu, ale także
norweski, black metalowy duch też się nad nimi unosi. O ile ta część na mnie
nie zrobiła szczególnego wrażenia z wiadomych względów, to drugi jego rozdział
owszem. CD2 zawiera bowiem zestaw starych numerów (w wersji demo) jak i dotąd
niepublikowanych kompozycji oraz nowszych, nagranych latem i jesienią w 2021
roku. Są one dużo cięższe i zdrowo przybrudzone co przypomina surowe, podziemne
produkcje i ukazuje trochę inne oblicze tej kapeli. To syfiaście brzmiące i
mroczne utwory, w których nie uświadczymy żadnych melodii tylko siermiężne i
przytłaczające riffy, wygrywane na żwirowatych gitarach przy akompaniamencie
łomoczącej sekcji rytmicznej i niekiedy z małym dodatkiem liturgicznych
klawiszy. S.A. Destroyer dołożył do nich upiorne wokalizy dopełniając dzieła,
które wprowadza chwilami wręcz rytualną atmosferę. Tempo jest tutaj wolniejsze
często i gęsto składające się z rytmicznego kostkowania, które tylko chwilami
przecinają powykręcane solówki. Panuje tutaj katakumbiczna aura, która
dotkliwie przytłacza i niepokoi, ale od czasu do czasu potrafi również troszkę pokołysać,
skręcając w kierunku Motörhead tyle że ze sporą naleciałością kurzu i
zgnilizny. To iście undergroundowa jazda, która przypomina najciemniejsze
demosy z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, będące wręcz
dźwiękowymi ceremoniami ku chwale rogatego i właśnie dla tej drugiej płytki
warto mieć tą kompilacje w posiadaniu.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz