czwartek, 24 października 2024

Recenzja Nocturnal Breed „Face Your Aggressor (25 Years In The Bunker)” (Reissue)

 

Nocturnal Breed

„Face Your Aggressor (25 Years In The Bunker)” (Reissue)

Mara Production 2024

Dziś dla maniaków Nocturnal Breed mamy jubileuszową, dwupłytową składankę od Mara Production, która, jeśli będą chcieli, będą mogli dołożyć do swojej kolekcji. I tak CD1 to zbiór wybranych przez fanów najlepszych według nich kawałków, będący nie tylko swoistym „The Best Of” ale również przekrojem przez najważniejsze wydawnictwa tej szalonej czwórki. Dla znających muzykę tych mieszkańców Oslo oczywiście nie będzie to nic nowego, bo są to przeboje znane i lubiane oraz dużo radochy ze słuchania dające. Thrash-black metal z dodatkiem wpływów heavy, który częstuje siarczystymi riffami, doprawionymi klimatem lat siedemdziesiątych w wykonaniu tego kwartetu zawsze miał się bardzo dobrze. Zatem pierwszy kawałek plastiku dostarcza masę tnących akordów, które nie tylko porażają agresją, ale również dzięki swej chwytliwości świetnie bujają i wchodzą do głowy bez popitki. Kupa w nich wkurwu, wyjebki i brudu, ale także norweski, black metalowy duch też się nad nimi unosi. O ile ta część na mnie nie zrobiła szczególnego wrażenia z wiadomych względów, to drugi jego rozdział owszem. CD2 zawiera bowiem zestaw starych numerów (w wersji demo) jak i dotąd niepublikowanych kompozycji oraz nowszych, nagranych latem i jesienią w 2021 roku. Są one dużo cięższe i zdrowo przybrudzone co przypomina surowe, podziemne produkcje i ukazuje trochę inne oblicze tej kapeli. To syfiaście brzmiące i mroczne utwory, w których nie uświadczymy żadnych melodii tylko siermiężne i przytłaczające riffy, wygrywane na żwirowatych gitarach przy akompaniamencie łomoczącej sekcji rytmicznej i niekiedy z małym dodatkiem liturgicznych klawiszy. S.A. Destroyer dołożył do nich upiorne wokalizy dopełniając dzieła, które wprowadza chwilami wręcz rytualną atmosferę. Tempo jest tutaj wolniejsze często i gęsto składające się z rytmicznego kostkowania, które tylko chwilami przecinają powykręcane solówki. Panuje tutaj katakumbiczna aura, która dotkliwie przytłacza i niepokoi, ale od czasu do czasu potrafi również troszkę pokołysać, skręcając w kierunku Motörhead tyle że ze sporą naleciałością kurzu i zgnilizny. To iście undergroundowa jazda, która przypomina najciemniejsze demosy z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, będące wręcz dźwiękowymi ceremoniami ku chwale rogatego i właśnie dla tej drugiej płytki warto mieć tą kompilacje w posiadaniu.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz