Abyssal
Frost
„The
Pyre Aflame”
Beyond The Top Records 2024
Abyssal
Frost to amerykański kwintet, który powstał w 2018 roku i od tamtej pory nagrał
dwie płyty i tyleż samo singli. „The Pyre Aflame” to ich drugi album, nad
którym w pocie czoła pracowali w zeszłym roku. Co prawda ukazał się on już w
styczniu 2024, ale pozostał niezauważony więc Beyond The Top Records
postanowiła rozesłać go po świecie, aby tym samym dać mu jakoby nową szansę. Zatem
materiał ten oprócz introsa i paru instrumentalnych interludiów zawiera pięć
kawałków utrzymanych w black-death metalowym tonie. Charakteryzuje go dość
zimne i ostre brzmienie, choć nieco przydymione, co zbliża go bardziej do
rogacizny niż kostuchy. Barwa gitar oraz toporność beczek czynią z niego
całkiem zajadłą muzykę, która w pierwszej chwili jawi się jako bleczur zapodany
na skandynawską modłę. Pomagają mu w tym lodowate i świdrujące tremolo wraz z
siarczystymi wokalizami, które zapamiętale wypluwa ze swojego gardła niejaki
Sheldon. Na tym podobieństwa do bleka się kończą bowiem w gruncie rzeczy na tym
krążku przeważa energiczne kostkowanie w death metalowym stylu z dużą dozą
melodii, która z chwytliwymi solówkami przypomina harmonijne wydawnictwa z
Północnej Europy lat dziewięćdziesiątych. Jednakże Abyssal Frost nie tylko melodią
stoi, bo miarowe gniecenia na tłumionych strunach potrafią zdrowo zmęczyć ucho,
a nagłe, lawinowe ataki w towarzystwie bulgoczących growli zmielą Was niczym
grindcorowa machina. Amerykanie podobnie jak Trygław pokazują na tej płycie
trzy oblicza, które wyglądają jak norweska zima, zalatujące zgnilizną katakumby
i śmierdzące krwią i wnętrznościami pomieszczenia szalonego rzeźnika. Wszystko
to okraszone melodią i momentami mrocznym i dusznym klimatem generuje całkiem
oryginalną fuzję gatunków, której dobrze się słucha, ale dzięki niezdecydowaniu
jej twórców raczej nie ma szans na pozostanie w mej pamięci na dłużej.
Eklektycznie i energicznie, lecz niewystarczająco w czym nie pomaga zbyt mała
ilość pełnoprawnych kompozycji. Szkoda, że pomysłów starczyło tylko na pięć
numerów, aczkolwiek przy obecnym, chwiejnym stanie muzyki Abyssal Frost liczba
ta wydaje się słuszna. Zalecałbym obrać jakiś konkretny kierunek.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz