Raptore
„Renaissance”
Dying Victims Productions 2024
Raptore
to powołana do życia w Argentynie kapela, której pragnąc dać większe szanse na
przebicie jej wokalista i założyciel Nico Cattoni, przeniósł się do Barcelony i
w niej dobrał pozostałych muzyków, aby wyruszyć na podbój serc wielbicieli
klasycznego metalu. Na początku listopada wyjdzie właśnie „Renaissance”, która
jest trzecią płytą tego argentyńsko-hiszpańskiego zespołu i zawiera pół godziny
heavy metalowej napierdalanki. Jak to w przypadku wydawnictw z tego gatunku
bywa jest ona krystalicznie zarejestrowana tak aby wszystkie sekcje były
idealnie słyszalne co uwypukliło jej ostrość. Tak więc gitary tną jak brzytwa,
talerze dźwięczą w punkt, beczki mają idealnie napięte naciągi zaś bas brzmi
fantastycznie. Zebrana do kupy całość ostro zapierdala do przodu ocierając się
momentami o speed metal, kreśląc melodyjne, aczkolwiek nie pozbawione pazura
riffy, które doskonale wzmacnia wspomniany wyżej sektor niskotonowy. Jednak nie
tylko na „Renaissance” do czynienia mamy z szybkimi akordami, bowiem huśtawka
złożona z temp jest tutaj dość spora i tworzy energetyczną muzę, która
bezustannie zachwyca zmienną agogiką i kostkowaniem. Jak na heavy metal
przystało nie mogło również zabraknąć harmonijnych i piskliwych solówek oraz
śpiewnych wokaliz, którym w refrenach towarzyszą chóralne okrzyki reszty
brygady. Ten przyciągający uwagę głos Nico robi niezłą robotę, gdyż podbija
siłę aranżacji, które już bez niego swym pędem i rytmiką sieją prawdziwą burzę.
Muzyka Raptore pomimo tego, że odczuwalnie biczuje posiada również specyficzną
lekkość, która idąc w parze z melodyjnością kieruje nieznacznie „Renaissance” w
strony glam metalowe, co udowadnia, że ten argentyńsko-kataloński band pełnymi
garściami czerpie z różnych odmian klasycznego metalu lat osiemdziesiątych,
łącząc je i generując tym samym niesamowicie dynamiczne granie. Przebojowy
heavy metal o ostrych zębach, które układają się w nienaganny zgryz.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz