sobota, 5 października 2024

Recenzja Persecutory „The Glorious Persecution”

 

Persecutory

„The Glorious Persecution”

Godz ov War 2024

Tak sobie patrzę na okładkę widoczną powyżej, i myślę, że nawet gdyby nie było na niej żadnego logo, to pewnie z dużą dawką prawdopodobieństwa obstawiałbym, że to cover nowego Persecutory. Krótki research… No tak, Alex Shadrin, co za niespodzianka. Ten sam koleś, który robił obrazek na „Summoning the Lawless Legions” i dwóch wcześniejszych wydawnictwach. Wszystko się zatem zgadza. A dodatkowo cieszy fakt, że zarówno artysta, jak i sam zespół, zachowali na „The Gloriuos Persecution” dotychczasowy, wysoki poziom. Nowy materiał Turasów to bezpośrednia kontynuacja tego, co sobie chłopaki obrali za cel nadrzędny, czyli szerzenie black/death  metalowej zarazy. Czynią to, konsekwentnie, w bardzo agresywny, a zarazem dość przystępny sposób. Kto zna wcześniejsze dokonania zespołu, ten wie, iż chłopaki potrafią ostro pozamiatać, nie stroniąc jednocześnie od sporej dawki melodii. Oczywiście jest to melodia z gatunku silnie trujących, nie zawierających grama cukru czy innych dosładzaczy. Akcja na „The Glorious Persecution” toczy się szybko, zwalniając jedynie dla potrzeb zaczerpnięcia przez odbiorcę tchu, by zbyt szybko z tego łez padołu nie zszedł.. Chłosta którą przyjmujemy na plecy powoduje bowiem niewątpliwie głębokie i obficie krwawiące rany. Persecutory bezczelnie łykają wzorce z północnych klasyków z lat dziewięćdziesiątych, trawią je na swój sposób, i wypuszczają otworem zwrotnym jako produkt własny. Czy sugeruję, iż jest to gówno? Wręcz przeciwnie. Bardziej chodzi mi o to, że chłopaki w dupie maja oryginalność, bo i bez niej potrafią tworzyć muzykę, przy której każdy maniak staroszkolnego grania zdejmie czapkie z głowy. Te trzy nowe kompozycje ani nie przysporzą zespołowi nowych fanów, ani nie odpędzą starych. Persecutory kroczą dumnie swoją ścieżką. Jako iż dwa lata ich nie było, postanowili dać znak / sygnał, że u nich wszystko w porządku, i nadal mają się świetnie. No i ja się z tego bardzo cieszę, tak samo jak, zapewne, garstka innych followersów. Bo po raz kolejny dostajemy dowód na to, że na Persecutory można polegać jak na Zawiszy. Mi do szczęścia nic więcej nie potrzeba.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz