Light
Of The Morning Star
„Wings
In The Night Sky”
Debemur
Morti Productions 2024
Wielbiciele
wampirycznych klimatów musieli trzy lata czekać na kolejne wydawnictwo tego
londyńskiego duetu. Od czwartego października jest już dostępna na rynku ich
najnowsza epka, która zawiera cztery utwory utrzymane oczywiście w gotyckim
stylu. Light Of The Morning Star nieprzerwanie komponują swe upiorne dźwięki w
oparciu o metalowe i post-punkowe wzorce, dokładając trochę dark-rockowego
sznytu i przykrywając całość ciężką i nieprzepuszczającą światła draperią. Pierwsze
trzy kawałki to gitarowe, pływające riffy w towarzystwie mechanicznie brzmiącej
sekcji rytmicznej z wysublimowanym liźnięciem klawisza, które płyną w
hipnotycznym tempie, niosąc mroczny i przygnębiający klimat, podkreślony przez
smętne wokale gościa, który ukrywa się pod pseudonimem O-A. Nie da się w ich
przypadku uniknąć porównań, ponieważ aranżacje te, a także aura jaką roztaczają
są wypadkową tego co już mieliśmy na scenie lat osiemdziesiątych i
dziewięćdziesiątych. Nie ma jednak sensu wymieniać kapel, których DNA w muzyce
Anglików jest zakorzenione, gdyż nazwy same cisną się na usta. Ostatnim numerem
jest wpędzająca w depresję kołysanka, której pełne ponurego napięcia nuty
wdzierają się w umysł, pragnąc zamienić nas w jedno ze „stworzeń nocy”. Gotycka
twórczość w bardzo dobrym wydaniu o wyraziście wampirycznym romantyzmie. Pomimo
dość dusznego charakteru łatwo wpadająca w ucho i na długo zagnieżdżająca się w
świadomości. Esencja nocy przelana na pięciolinię, gdzie za atrament posłużyła
krew.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz