czwartek, 17 października 2024

Recenzja High Warden „Astral Iron”

 

High Warden

„Astral Iron”

Dying Victims Productions 2024

To świeża nazwa na niemieckiej scenie, bo funkcjonuje od 2022 roku, w którym to tercet ten wypuścił debiutanckie demo. Teraz przyszedł czas na pierwszy album więc jest i całkiem świetnie wchodzi, bo to całkiem przyjemny doom w klasycznym ujęciu, budzący skojarzenia z Solitude Aeturnus, ale z Candlemass też kilka punktów stycznych posiada. Sami muzycy określają swoją twórczość jako slow-heavy metal i trudno się z tym nie zgodzić, gdyż na „Astral Iron” przeważają średnie i wolne tempa, które tylko w śladowych momentach zrywają się do szybszych uderzeń. Moim zdaniem to jednak doom w czystej postaci na co jednoznacznie wskazuje ciężkość sekcji rytmicznej, która swą wagą przewyższa wspomnianych wcześniej Szwedów, zwłaszcza wysunięty do przodu bas, który jeszcze dudni mi w głowie. Reszta do dość gruboziarniste gitary i wokal barwą przypominający to co wydobywał z siebie Robert Lowe. Całość płynie spokojnie, snując gęste i przysadziste riffy, układające się w miłe melodie niekiedy skręcające w bliskowschodnie rejony, ale też High Warden potrafi srogo przygnieść zwolnieniami wygrywanych na tłumionych strunach. Jest tutaj dość jednostajnie i sennie, ale panowie chwilami starają się urozmaicić nam odbiór tego materiału heavy metalową solówką bądź delikatnymi, gitarowymi rozjazdami w stonerowym stylu. Nad tą duszną, lecz chwytliwą gędźbą unosi się przepyszny i kojąco działający głos Alex’a Mock’a, który wcześniej udzielał się w podobnej stylistycznie kapeli o nazwie Neorite. Podsumowując, pierwsza duża produkcja Niemców to aksamitny i tradycyjny doom metal z małą domieszką heavy,który wchodzi jak w masło i uspokaja zszargane nerwy. Klarownie wyprodukowany, ale niepozbawiony ziarnistości, miażdży i zarazem buja rozkosznie swą epickością. Jeśli lubicie ten gatunek to bierzcie bez wahania.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz