High
Warden
„Astral
Iron”
Dying Victims Productions 2024
To
świeża nazwa na niemieckiej scenie, bo funkcjonuje od 2022 roku, w którym to
tercet ten wypuścił debiutanckie demo. Teraz przyszedł czas na pierwszy album
więc jest i całkiem świetnie wchodzi, bo to całkiem przyjemny doom w klasycznym
ujęciu, budzący skojarzenia z Solitude Aeturnus, ale z Candlemass też kilka
punktów stycznych posiada. Sami muzycy określają swoją twórczość jako
slow-heavy metal i trudno się z tym nie zgodzić, gdyż na „Astral Iron”
przeważają średnie i wolne tempa, które tylko w śladowych momentach zrywają się
do szybszych uderzeń. Moim zdaniem to jednak doom w czystej postaci na co
jednoznacznie wskazuje ciężkość sekcji rytmicznej, która swą wagą przewyższa
wspomnianych wcześniej Szwedów, zwłaszcza wysunięty do przodu bas, który
jeszcze dudni mi w głowie. Reszta do dość gruboziarniste gitary i wokal barwą
przypominający to co wydobywał z siebie Robert Lowe. Całość płynie spokojnie,
snując gęste i przysadziste riffy, układające się w miłe melodie niekiedy
skręcające w bliskowschodnie rejony, ale też High Warden potrafi srogo
przygnieść zwolnieniami wygrywanych na tłumionych strunach. Jest tutaj dość
jednostajnie i sennie, ale panowie chwilami starają się urozmaicić nam odbiór
tego materiału heavy metalową solówką bądź delikatnymi, gitarowymi rozjazdami w
stonerowym stylu. Nad tą duszną, lecz chwytliwą gędźbą unosi się przepyszny i
kojąco działający głos Alex’a Mock’a, który wcześniej udzielał się w podobnej
stylistycznie kapeli o nazwie Neorite. Podsumowując, pierwsza duża produkcja
Niemców to aksamitny i tradycyjny doom metal z małą domieszką heavy,który
wchodzi jak w masło i uspokaja zszargane nerwy. Klarownie wyprodukowany, ale niepozbawiony
ziarnistości, miażdży i zarazem buja rozkosznie swą epickością. Jeśli lubicie
ten gatunek to bierzcie bez wahania.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz