wtorek, 15 października 2024

Recenzja Sordide „Ainsi finit le jour”

 

Sordide

Ainsi finit le jour

Les Acteurs De L’Ombre 2024

 


Francuskie trio Sordide właśnie daje o sobie znać piątym albumem „Ainsi finit le jour”. O istnieniu zespołu słyszę po raz pierwszy bo i stylistyka, w której się poruszają, przynajmniej na papierze, jest daleka od mich upodobań. A co my tu mamy? Osiem premierowych kompozycji z lekko surowym, naspeedowanym black metalem, przy czym epitet „naspeedowany” nie oznacza tu monstrualnych prędkości, a raczej zdradza fascynacje sceną speed i heavy. O ile pierwszy utwór faktycznie nie wychyla się poza ten szablon i niespecjalnie zachęca do dalszej eksploracji, o tyle utwór numer dwa i kolejne dowodzą, że ów gatunek jest tutaj jedynie bazą do bardzo niegłupich, muzycznych eksploracji. W morzu tremolo riffów i miarowo bitej perkusji da się wyraźnie wyłapać riffy i motywy mocno nawiązujące do podwalin ciężkiego grania. Grupa nie boi się wolniejszego tempa, punkowego niechlujstwa (środkowy Darkthrone trochę się kłania) i muzycznej prostoty, ale wszystko jest tutaj uszyte nienagannie i nie sprawia wrażenia nieporadności. Jednak to nie muzyczna archeologia jest w przypadku Francuzów największym wabikiem. Na drugim biegunie mamy bowiempełną garść kombinatorskich fragmentów – pojawiają się nieśmiałe dysonanse przypominające odchudzoną wersję dokonań Aosoth, Deathspell Omega czy nawet Blut Aus Nord. W wolnych fragmentach panowie z Sordide próbują trochę psychodelizować, a na pierwszy plan wychodzi tutaj bas, które zdaje się niejednokrotnie zbaczać z trajektorii obranej przez kompozycje. Można w tych krótkich chwilach usłyszeć echa Morbus Chron, Ghastly (ich chyba najbardziej) czy Execration, ale i bardziej ziołowo-stonerowe odjazdy, obarczone klasycznym, post-sabbathowym riffem. W tych bardziej odrealnionych fragmentach grupa wydaje się prezentować najwięcej swoich atutów i zdradzać swój potencjał i kunszt kompozytorski, który w gruncie rzeczy mały nie jest. „Ainsi finit le jour” może i jest utkane z motywów i schematów, które na przestrzeni ostatniej kilkunastu lat były eksplorowane skuteczniej i odważniej rzez innych artystów, ale zrobione jest to ze smakiem i szykiem. Ani przez moment nie przeszła mi myśl, że są tu dłużyzny, wieje nudą, czy coś można by było zrobić lepiej. Można na pewno było zrobić coś jeszcze bardziej odważnego, ale prawdę mówiąc trudno mi odnieść zawartość nowego materiału Sordide do wcześniejszych wydawnictw. Reasumując - „Ainsi finit le jour” to wydawnictwo dobre – tutaj w zasadzie wszystko się zgadza, dalekie jest od zachowawczości, jest zróżnicowane i zdradza potencjał na odważniejsze eksperymenty. W zasadzie płyta godna polecenia nie tylko tym, którzy lubią muzyczne poszukiwania, bo i miłośnicy bardziej przyziemnej i czytelnej muzyki mogą się z tym materiałem polubić.

 

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz