środa, 23 października 2024

Recenzja Reckless Manslaughter „Sinking In To Filth”

 

Reckless Manslaughter

„Sinking In To Filth”

Memento Mori / Fucking Kill 2024

Zapewne znani są Wam niemieccy death metalowcy z Reckless Manslaughter? Mniemam, że tak więc będziecie zachwyceni, bo w październiku ukaże się ich czwarty album. Tak jak na ostatnim będzie to dość eklektyczny metal śmierci, ponieważ w ich kompozycjach można bez trudu doszukać się naleciałości z różnych ujęć tego gatunku. Żwawa wojowniczość przypomina Bolt Thrower. Diaboliczne szaleństwo to jeden z atrybutów Morbid Angel. Ponury klimat zagłady wyjęty z Benediction zaś trujące powietrze i zgnilizna zalatują od Asphyx. Nieokiełznane blasty, bujające d-beaty, szybkie, rozpruwające riffy, gniotące średnie tempa, miażdżące zwolnienia oto obraz „Sinking In To Filth”. Jakieś czterdzieści minut muzyki po brzegi wypełnionej połączeniami między wyżej wymienionymi elementami, do których można dodać jeszcze świdrujące i raniące uszy tremolo, powykręcane solówki i schizoidalne, piskliwe zagrywki, wijące się jak żmije gdzieś tam między głównymi teksturami, bądź wkraczające znienacka jako krótkie wtrącenia. Wszystko ubrane w surowe brzmienie i dudniące doły oraz odstręczające growle wokalisty, wykreowało brudny i chropowaty death metal o undergroundowym obliczu. Słuchając tych sonicznych ataków Niemców dosłownie czujemy się jakbyśmy „zatapiali się w brudzie”, który zalewa cały świat, pożerając go nieodwracalnie. Bestialska i bezkompromisowa muzyka, uderzająca swoim paskudnym usposobieniem w najczulszy punkt. Jednakże w tej brzydocie jest coś pięknego. Wydaje mi się, że chodzi tutaj o pierwiastek retro, za pomocą którego bezceremonialnie ta muzyka wchodzi do głowy, ukazując cały syf tego padołu. Drugą sprawą jest chwytliwość tego materiału, która wprowadza do niego sporą dawkę groove’u co powoduje, że żre to jak cholera. Cóż, może to niezbyt odkrywczy kawałek mięsa, ale za to całkiem smaczny, prosty i tradycyjny death metal. Pomimo swej stylistycznej powściągliwości i tak całkiem złożony z dobrze znanych części składowych, których sprawna fuzja i trochę własnej inwencji twórczej tchnęły w niego paradoksalnie, mając na uwadze nazwę gatunku, nowe życie.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz