Grand Harvest
„Till Förruttnelsen” E.P.
Messor Grandis Productions 2024
Uwaga!
Tylko dla fanów Grand Harvest, ponieważ tych pięciu panów po dwóch latach
milczenia wraca tylko z epką, na której znajdują się dwa kawałki. Pierwszym
jest tytułowa, muzyczna interpretacja dzieła szwedzkiego poety E.J.
Stagnelius’a, a drugim kompozycja z debiutanckiej płyty, tyle że zaśpiewana po
szwedzku. Zatem koneserzy twórczości Grand Harvest dostaną dzięki tej krótkiej
produkcji coś w oczekiwaniu na kolejny duży album. Nie znam ich wcześniejszych
wydawnictw więc bazując tylko na „Till Förruttnelsen” mogę stwierdzić, iż ich
death-doom metal to sprawnie zagrana muza, korzystająca z doświadczeń gatunku i
niosąca ze sobą powiew gotyckiej melancholii. Słychać, że panowie Szwedzi
siedzą w klimatach My Dying Bride, bo w między powolne i przysadziste akordy
wplatają także sporo tęsknych i smutnych melodii, ale nie to jest jedynym
wyznacznikiem muzyki Grand Harvest. W obydwóch utworach przeważają raczej
doomowe gniecenia, które okresowo przechodzą w szybsze ataki, wyzwalające
tłumione podczas chmurnych fraz emocje. Dominuje jednak spokojne tempo, które
roztacza grobowy klimat, spotęgowany przez totalnie przysadzistą sekcję
rytmiczną, a jej tonaż jest naprawdę solidny. Silne bębny wraz z wyraźnym i
soczystym basem robią tutaj kawał dobrej roboty. Na uwagę zasługują także
wokale, których tembr zbliżony jest do black metalowych warkotów co kontrastuje
nieco z zawiesistością muzyki i czyni ją delikatnie agresywną. Ożywia to
troszeczkę te dwa numery, wprowadzając element diabelski i przywiewa
skojarzenia z początkowymi dokonaniami Katatonia. Szorstki doom-death o
nastrojowej naturze, który snując swą mroczną opowieść nie nuży zanadto.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz