Repuked
„Club Squirting Blood”
Soulseller Records (2024)
„Szwedzi
też chcą mieć swoje Autopsy!” - tak mógłby brzmieć slogan reklamowy dla
Repuked, które to od ponad półtorej dekady wypełnia tą skandaliczną lukę na
szwedzkiej scenie deathmetalowej. „Club Squirting Blood” to kolejny, czwarty
już pełniak grupy i po raz kolejny otrzymujemy porcję muzyki opartej na
sprawdzonych, reifertowych wzorach. Tym razem jednak proporcje są nieco inne
niż w przypadku „Dawn of Reintoxication”. O ile poprzedni album dość mocno był
osadzony na mięsistym, deathmetalowym fundamencie, tak „Club Squirting Blood”
to oda do „Acts Of The Unspeakable” i „Shitfun”, a nawet do tych bardziej
obskurnych dokonań Abscess. Syf, kiła, brud, niechlujstwo – siła najnowszej
propozycji Repuked leży w prostocie i bezpośredniej szczerości płynącej z tych
dźwięków. Tutaj nie ma się nawet co oszukiwać i doszukiwać czegoś więcej niż
hołdu dla Autopsy. Repuked w swoim najnowszym wcieleniu są niczym tribute band
w najdoskonalszej formie, bo poziomem to wydawnictwo nie odstaje w zasadzie od
wspomnianych wcześniej dokonań Reiferta i spółki. Rokendrol, punk i cios za
ciosem w ryj – tutaj więcej do szczęścia nie potrzeba. Można się zastanawiać
czy płyty takie jak „Club Squirtng Blood” są potrzebne, zwłaszcza, że własnej
inwencji twórczej tutaj jest zero. Z drugiej strony takie płyty-kalki potrafią
na jakiś czas zapełnić lukę po kimś innym, zwłaszcza jeśli słuchacze zgłaszają
zainteresowanie i zapotrzebowanie na tego typu granie. A na Autopsy moda nigdy
nie przeminie, bo w ich muzyce jest w zasadzie wszystko co w ciężkim graniu
kochamy. I panowie z Repuked doskonale to rozumieją i potrafią dostarczyć. Może
i Repuked to trochę taki ersatz dla ostatnich dokonań Reiferta, ale jeśli
prezentuje to taki poziom jak „Club Squirting Blood” to nie mam nic przeciwko.
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz