środa, 9 października 2024

Recenzja Father Befouled „Immaculate Pain”

 

Father Befouled

„Immaculate Pain”

Everlasting Spew 2024

W zasadzie wydawnictwa pokroju nowej EP-ki Father Befouled można recenzować bez słuchania. Przecież i tak wiadomo, co zawierają. Każdy, kto przynajmniej raz w życiu spotkał się z którąkolwiek pozycją z katalogu wydawniczego tych pochodzących z Atlanty (nie mylić z Atlantydą) Amerykanów, w zasadzie wie wszystko. „Immaculate Pain” to dwadzieścia pięć minut muzyki, zawierającej trzy kompozycje własne oraz dwa covery. Muzycznie mamy tu oczywiście do czynienia ze starą, dobrą szkołą Incantation. Jak ogromny wpływ na scenę deathmetalową miał, i nadal ma, zespół Johna McEntee, doskonale wie każde dziecko. Father Befouled zdecydowanie należy do jednych z najbardziej oddanych i zdolnych uczniów wspomnianego profesora. Ich kompozycje to płynny ołów. Akordy przelewają się tutaj niezbyt wartko, gniotąc swoim ciężarem, powtarzanymi, wałkowanymi na chama riffami, przy wtórującym im bardzo głębokim, cedzącym słowa w sposób równie mozolny growlu i wybijającej dość schematyczny rytm perkusji. Raz na jakiś czas panowie zerwą się do galopu, niczym ugryziony przez gza koń, lecz tylko na chwilę, gdyż zaraz zaciągają z powrotem hamulec ręczny i kontynuują rozgniatanie naszej tkanki szarej na podobieństwo rozdeptywanego, nadgniłego pomidora. Marzycie o jakiejś wpadającej w ucho melodii? To idźcie sobie pooglądać MTV. W muzyce Father Befouled panuje zaduch niczym w opuszczonym przez wieki grobowcu. Te dźwięki otaczają i duszą w prawdziwie cmentarnym stylu. Oczywiście brzmienie owych, ekhm, piosenek, jest równie skondensowane i zasyfiałe co sama muzyka, dzięki czemu jej tonaż jest jeszcze bardziej odczuwalny i dosadny. Najszybszymi fragmentami tej EP-ki są wspomniane wcześniej covery. Panowie wzięli na warsztat „Rapture” Morbid Angel i „Vulgar Necrolatry” Abhorrence. Oczywiście zagrali je trochę po swojemu, odpowiednio je zamulając i posypując z wierzchu gruzem. Wiadomo, że wyszło miodnie. Zresztą jak cały „Immaculate Pain”, który przypomina, że zespół nadal działa prężnie i ma się dobrze. Zgaduję zatem, że jeśli nie ten, to przyszły rok przyniesie nam jego szóstą dużą płytę. Ja na to czekam bardzo, więc takiej wersji się trzymajmy.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz