środa, 23 października 2024

Recenzja Ashen Tomb „Ecstatic Death Reign”

 

Ashen Tomb

„Ecstatic Death Reign”

Everlasting Spew Rec. 2024

Ashen Tomb gościł już na łamach Apocalyptic Rites dwukrotnie. W obu przypadkach za sprawą pomniejszych wydawnictw pod banderą Godz ov War. Nadszedł jednak czas na pełnometrażowy debiut, i tą sprawę ogarnia już inny label, a mianowicie włoski Everlasting Spew Records. Tyle jednak jeśli chodzi o sprawy informacyjne, przejdźmy do muzyki. Zapewne pamiętacie, że Ashen Tomb to death metal. W tym temacie nic się nie zmieniło. W samej stylistyce zespołu także wielkich przepoczwarzeń nie zauważymy, choć to może i lepiej. Niezaprzeczalnym natomiast faktem jest, iż Finowie cały czas, w tym swoim obramowanym gatunkowo kurwidołku, się rozwijają. Zdaje mi się, iż z każdym kolejnym materiałem ich kompozycje stają się coraz bardziej dojrzałe i przemyślane. Niby cały czas jest to twórczość oparta na klasykach pokroju Incantation, z masywnymi zwolnieniami niemal do zera, oraz szkoły fińskiej (tutaj patrzaj: Corpsessed czy Lie In Ruins, co by nie powtarzać za każdym razem tych samych nazw), ale naprawdę ciężko palcem wytykać tu cokolwiek, co zostało bezczelnie zerżnięte. To, w jaki sposób Ashen Tomb kombinują, zmieniają ścieżki, lawirują między harmoniami czy tasują tempo, to już pomału jest najwyższa klasa rozgrywek. A już na pewno rozpędzone kanonady nie są przerywane, jak to się nierzadko zdarza, zwolnieniami dla samej zasady. Na "Ecstatic Death Reign” wszystkie następujące po sobie elementy pasują do siebie jak klocki w poskładanym puzzlowym obrazku. Zespół potrafi wymieszać w swoich kompozycjach elementy pospolicie brutalne z podkreślającymi je melodiami pancernymi, troszkę w stylu brytyjskim, albo zrobić na polu bitwy zasłonę dymną z fragmentów bardzie hmm… klimatycznych (bo jak inaczej nazwać to, co dzieje się w „Ancient Tombs Sealed with Dead Tongues to Preserve the Hidden One Slumbering in the Bowels of the Earth (Mummified in Cavernous Darkness)”?). Swoją drogą niezły tytuł, kurwa, ciekawe kto im to wymyśla? No ale żarty na bok. Cały materiał trwa nieco ponad czterdzieści minut i stanowi naprawdę mocną składankę najlepszych staroszkolnych wzorców. Nie ma tu ukrytych smaczków czy elementów do podwójnego rozkminiania. W zasadzie włączasz sobie ten krążek, i już po jednym odsłuchu wiesz, czy jesteś fanem czy nie. Ja jestem. I to, jak wspomniałem, z każdym następnym wydawnictwem, coraz większym.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz