Sator Marte
„Omnicide”
Werewolf Promotion 2024
No to jeszcze jedna, po Hrtkos, nowość z obozu
Werewolf Promotion. Tym razem, zza naszej południowej granicy, uderza Sator
Marte. Zespół ten działa prężnie już od ponad dekady, a „Omnicide” to jego duża
produkcja numer cztery. Od razu powiem, że jak na czeskie standardy, to jest to
przedstawiciel z tej najwyższej półki. Nie znaczy to jednak, że panowie
wymyślili coś oryginalnego, bynajmniej. Upraszczając, można Sator Marte nazwać
drugim (tudzież piątym, czternastym, zależy kto ile podobnych tworów sobie w
tej chwili w głowie przywoła) Mardukiem. Nie da się bowiem ukryć, że Szwedzi
odcisnęli na tych dźwiękach najbardziej zauważalne piętno. Przede wszystkim
obcujemy tu z dźwiękami mocno podkręconymi jeśli chodzi o tempo. To dość rzadko
spada do średniego, zazwyczaj obracając się w rejonach bardzo intensywnie
blastujących. Również gitarowe harmonie bezpośrednio nawiązują do ekipy
Morgana. Mnóstwo w nich jadowitych melodii o nordyckim pochodzeniu, sporo
podobnych rozwiązań aranżacyjnych, a chwilami nawet dość dosłownych zapożyczeń.
„Po cholerę nam zatem kolejny Marduk?” – zapytacie. Ano z dwóch powodów. Po
pierwsze, takie granie, mimo iż faktycznie bardziej przystępne i chwytliwe,
bardzo mi nadal robi. Głównie dlatego, że owa zapamiętywalność dość swobodnie
wpadających w ucho melodii, okraszona jest odpowiednią dawką dziczy, i stoi w
sporej odległości od typowego słodzenia pod publiczkę. Ponadto sporo tu czystej
agresji, ubranej jedynie dla niepozoru w niepozorna fatałaszki, i
wyprodukowanej w profesjonalny sposób. Wierzcie mi, ten wilk nie jest
pozbawiony zębów i niejedną owieczkę rozszarpie za pierwszym podejściem. I po
drugie, Sator Marte nie jest też tak do końca stuprocentowym klonem. Panowie mimo
wszystko starają brać nauki mistrzów za punkt wyjścia a nie tylko odniesienia. „Omnicide”,
jak wspomniałem, jest krążkiem melodyjnym, ale jednocześnie surowym.
Znajdziecie na nim na pewno kilka fragmentów, które mimo wszystko wymykają się
stosowanemu przeze mnie kilka razy powyżej porównaniu. No a przede wszystkim,
te pół godziny to naprawdę kawał solidnego black metalu, i pot tym względem
nikt Czechom nie jest w stanie nic zarzucić. Sprawdźcie sobie te piosenki.
Gwarantuję, że niejednemu przypadną do gustu.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz