niedziela, 20 października 2024

Recenzja Sator Marte „Omnicide”

 

Sator Marte

„Omnicide”

Werewolf Promotion 2024

No to jeszcze jedna, po Hrtkos, nowość z obozu Werewolf Promotion. Tym razem, zza naszej południowej granicy, uderza Sator Marte. Zespół ten działa prężnie już od ponad dekady, a „Omnicide” to jego duża produkcja numer cztery. Od razu powiem, że jak na czeskie standardy, to jest to przedstawiciel z tej najwyższej półki. Nie znaczy to jednak, że panowie wymyślili coś oryginalnego, bynajmniej. Upraszczając, można Sator Marte nazwać drugim (tudzież piątym, czternastym, zależy kto ile podobnych tworów sobie w tej chwili w głowie przywoła) Mardukiem. Nie da się bowiem ukryć, że Szwedzi odcisnęli na tych dźwiękach najbardziej zauważalne piętno. Przede wszystkim obcujemy tu z dźwiękami mocno podkręconymi jeśli chodzi o tempo. To dość rzadko spada do średniego, zazwyczaj obracając się w rejonach bardzo intensywnie blastujących. Również gitarowe harmonie bezpośrednio nawiązują do ekipy Morgana. Mnóstwo w nich jadowitych melodii o nordyckim pochodzeniu, sporo podobnych rozwiązań aranżacyjnych, a chwilami nawet dość dosłownych zapożyczeń. „Po cholerę nam zatem kolejny Marduk?” – zapytacie. Ano z dwóch powodów. Po pierwsze, takie granie, mimo iż faktycznie bardziej przystępne i chwytliwe, bardzo mi nadal robi. Głównie dlatego, że owa zapamiętywalność dość swobodnie wpadających w ucho melodii, okraszona jest odpowiednią dawką dziczy, i stoi w sporej odległości od typowego słodzenia pod publiczkę. Ponadto sporo tu czystej agresji, ubranej jedynie dla niepozoru w niepozorna fatałaszki, i wyprodukowanej w profesjonalny sposób. Wierzcie mi, ten wilk nie jest pozbawiony zębów i niejedną owieczkę rozszarpie za pierwszym podejściem. I po drugie, Sator Marte nie jest też tak do końca stuprocentowym klonem. Panowie mimo wszystko starają brać nauki mistrzów za punkt wyjścia a nie tylko odniesienia. „Omnicide”, jak wspomniałem, jest krążkiem melodyjnym, ale jednocześnie surowym. Znajdziecie na nim na pewno kilka fragmentów, które mimo wszystko wymykają się stosowanemu przeze mnie kilka razy powyżej porównaniu. No a przede wszystkim, te pół godziny to naprawdę kawał solidnego black metalu, i pot tym względem nikt Czechom nie jest w stanie nic zarzucić. Sprawdźcie sobie te piosenki. Gwarantuję, że niejednemu przypadną do gustu.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz