Bütcher
“On Fowl of Tyrant Wings”
Osmose Prod. 2024
Nie wiem jak wami, ale mną poprzedni album Rzeźnika
pozamiatał aż miło. Przestałem nawet liczyć, ile razy go przez te cztery lata,
które upłynęły od premiery, przesłuchałem, ale jak na moje standardy, to na
pewno wiele. Balonik oczekiwań względem nowego materiału miałem zatem mocno
napompowany. Czy dostałem to, na co liczyłem? Hmm, w zasadzie tak, choć nie do
końca. Z bardzo prostej przyczyny. Nie jestem aż tak wielkim fanem klasycznego,
czystego heavy metalu. Zdecydowanie preferuję speed / thrash, i dotyczy to
także wokali, w sensie, że im brudniej, tym lepiej. Na „On Fowl of Tyrant
Wings” Belgowie troszeczkę zrobili mi pod górkę, bowiem skręcili jeszcze
bardziej niż poprzednio we wspomniane rejony heavymetalowe. Nie, absolutnie nie
brak na tym krążku szybkości czy ostrych, tnących niczym szalony golarz brzytwą
po nadgarstkach riffów. Te nadal tutaj przeważają i stanowią miód na moje uszy.
Po prostu nawiązań do wczesnych lat osiemdziesiątych jest zdecydowanie więcej
niż dotychczas. Praktycznie w każdym utworze mamy melodie, a przede wszystkim
solówki, sięgające głębiej w odmęty czasu. Domyślam się, że dla wielu z was
będzie to stanowiło konsekwentne poszerzanie / doskonalenie stylu Bütcher,
zresztą bardzo logiczne. Na co więc narzekam? Kurwa, sam nie wiem, bo przecież
i tak album ten kosi przy samych kostkach. Chyba odezwał się we mnie jakiś duch
malkontenta. Albo po prostu doszedłem do wniosku, że „On Fowl of Tyrant Wings”
jest, kapkę bo kapkę, ale słabszą płytą niż „Kozy i Rydwany”. Wkręca się jednak
w głowę niczym korkociąg, bawi starymi i znanymi melodiami, cieszy szczerością
i zachwyca umiejętnością kultywowania piosenek lat minionych. Ponadto brzmi
wyśmienicie, odpowiednio klasycznie ale nie boomerowo. Czego złego bym wcześniej
nie napisał, są to naprawdę niuanse. Zresztą wynagrodzone przez przedostatni na
płycie „A Gypsy's Tale (Of Sex and Seance)”, numer w klimacie orientalnym z…
growlującym wokalem i Diamondowymi zaśpiewami. Bütcher nadal jest w wyśmienitej
formie i możecie sięgać po ich nowy materiał bez wahania, bo to chyba najlepszy
obecnie na scenie zespół heavy / thrash metalowy. Mam nadzieję, że chłopaki
niedługo dotrą ponownie do Polski i będzie okazja przy ich piosenkach pocieszyć
nie tylko ucho, ale także oko.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz