poniedziałek, 28 października 2024

Recenzja Scheitan „Travelling in Ancient Times”

 

Scheitan

„Travelling in Ancient Times”

Mara Prod. 2024 (re-issue)

Powiem szczerze, że z debiutanckiego krążka Scheitan najbardziej do dziś zapamiętałem okładkę. Może dlatego, że zdobiący ją obrazek (ten oryginalny) był dość charakterystyczny. Gdzieś mi tam jednak w głowie dzwoniło, że to był całkiem niezły materiał, dlatego też cieszę się, że Mara Productions wznowiła te nagrania po raz pierwszy w oficjalnej wersji kompaktowej, w wersji zremasterowanej. Poprzednie wydania CD były podobno nielegalne, o czym w sumie nawet nie wiedziałem. Ale przejdźmy do samej muzyki. „Travelling in Ancient Times” to trzydzieści pięć minut black metalu nagranego w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Muzyki chłodnej i surowej, ale nie w tradycyjnie bezpośredni sposób. Co mam na myśli? Otóż sama struktura kompozycji oparta jest na szorstkich akordach, często rozwijających spore prędkości. Pod względem skojarzeń można odnieść się w tym przypadku choćby do wczesnego Enslaved, co w sumie nie dziwi, gdyż Scheitan także na początku działalności nawiązywał wyraźnie do tematyki wikińskiej. Podobnie jak w muzyce Norwegów, muzyka ta urozmaicona została elementami wykraczającymi wyraźnie poza ramy ogólnie pojętej czarnej sztuki. Nie brak tu fragmentów bardzo nastrojowych, zdecydowanie wolniejszych, jak choćby „Portals of Might”. Sporo tu też melodii, oczywiście odpowiednio drapieżnej, lecz dość gładko wpadających do głowy. Ponadto, znajdziemy na tych nagraniach kilka elementów niemal folkowych, ale żadne tam piszczałki i wesołe przyśpiewki, tylko prawdziwie rdzenny, nordycki klimat wpleciony sprawnie w blackmetalową naturę kompozycji. Nie bez znaczenia jest sposób zastosowania na tym albumie klawiszy. Nienachalnych, podkreślających jedynie, i to miejscowo, głębie poszczególnych fragmentów. Wspomniane dodatki nie wpływają jednak w żadnych stopniu na obniżenie poziomu jadu zawartego w dźwiękach tworzonych przez Szweda (bo nie wspomniałem jeszcze, a nie wszyscy muszą wiedzieć, że Scheitan to dziecko  jednego człowieka). Jak już przy tym jestem, to nadmienię jeszcze, że wokale na tym albumie są naprawdę z gatunku tych najbardziej zajadłych i złowrogich. Trzeba przyznać, że mimo upływu lat „Travelling in Ancient Times” nadal broni się znakomicie. Zatem jeśli przeoczyliście debiut Scheitan ćwierć wieku temu, to teraz macie doskonałą okazję, by zaległości nadrobić. A warto.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz