środa, 15 stycznia 2025

Recenzja Mutagenic Host „The Diseased Machine”

 

Mutagenic Host

„The Diseased Machine”

Gurgling Gore / Dry Cough / Memento Mori 2025

W 2023 roku wraz ze swoim demem pojawili się na Bandcampie, więc przyjmuję, że w tym roku powstała ta londyńska kapela. Trzeciego stycznia wydali debiutancką płytę, która ukazała się na kasecie i winylu, zaś wersja CD będzie dostępna dwudziestego dnia tego miesiąca. Zainteresowania panów z Mutagenic Host krążą między innymi wokół sztucznej inteligencji oraz jej wpływu na ludzkość. Za pomocą death metalu próbują ostrzec nas przed zbliżającą się zagładą, a także uzmysłowić jak super-mocarstwa kontrolują społeczeństwa za pomocą AI. To nadciągające samounicestwienie wyraźnie słychać w muzyce zawartej na „The Diseased Machine”. W tych tłustych akordach, które płyną tutaj w zmiennym tempie, choć przeważa to średnie, unosi się swąd nieustającego poczucia zagrożenia jak w najstraszniejszym horrorze. Ta piątka Anglików osiągnęła to za pomocą niezwykle gęstego brzmienia i ciężkich riffów, które wręcz wgryzają się w mózg i robią z niego miazgę. Pomimo, że w kostkowaniu Mutagenic Host przebija wilgoć metalu śmierci z Wysp Brytyjskich i w mrocznych oraz lepkich od krwi riffach bez trudu można odnaleźć podobieństwa do pierwszych produkcji Benediction, zaś w tych wojennie bujających i atakujących niczym nosorożec, dostrzeżemy bez problemu pierwiastek Bolt Thrower, to obsłuchany fan wychwyci jeszcze inne naleciałości. Sporo tu stęchłego klimatu i gitarowych zawijasów, które wyłażą odważnie z głównych tekstur jako wysokotonowe, techniczne zagrywki. Ta zalatująca prosektorium aura mocno kojarzy się z Autopsy, ale zapiaszczone solówki i niektóre, rozwleczone oraz budzące lęk melodie zaklęte w riffach, przenoszą nas na chwilę z Kalifornii na bagna Florydy. Mutagenic Host nie stroni od wycieczek w skandynawskie rejony, przyspieszając swojego walca do nieco ociężałego kłusu przy akompaniamencie d-beatów, co wpuszcza tutaj trochę chłodniejszego powietrza i rozwiewa na chwilę te przytłaczające miazmaty, podobnie jak okresowo pojawiające się połamane rytmy, niosące odrobinę hardcorowego groove’u. Wydawnictwo, którego dobrze się słucha, ponieważ łączy ono w sobie klasyczny death metal w różnym stylu, ale sprytne ich ze sobą połączenie, a także kilka awangardowych rozwiązań, czyni z niego współczesną, „śmiercionośną” muzę. Bardzo dobry debiut.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz