The'M.Ö.Ø.N.
“Abominatio Caerimonia
MMXXIV”
Under the Sign of Garazel / Sonic Genocide 2024
No i mamy następcę
„THEMOONDEMOMMXXIIIIIIXXMMOMEDNOOMEHT”, czyli pierwszego demo Księżyca,
wydanego jakieś pół roku temu. Materiał, podobnie jak poprzednio, wydany
zostanie wkrótce w formie kasety magnetofonowej przez te same podmioty, czyli
Garazela i Sonic Genocide. Tym razem muzyki otrzymujemy nieco więcej, bowiem
circa dwadzieścia minut. Mimo iż sama struktura drugiej demówki jest bliźniaczo podobna, to jednak
postęp, czy jak kto woli „rozwój”, jest słyszalny gołym uchem. Przez podobną
strukturę mam na myśli rytualne wstępy do właściwych kompozycji. Trybalne
bębny, jęki i diabelskie śmiechy idealnie wprowadzają w klimat śmierdzących
zgnilizną katakumb. Pod tym względem zespół jest niezwykle konsekwentny, co
pomału staje się jego znakiem rozpoznawczym. Same kompozycje są nieznacznie
dłuższe niż poprzednio, choć to akurat najmniej znaczący szczegół. Co się zatem
zmieniło? Przede wszystkim brzmienie. Na „Abominatio Caerimonia MMXXIV” jest
zdecydowanie więcej dołów i gruzowego klimatu mogącego kojarzyć się
bezpośrednio choćby z niektórymi zespołami z Iron Bonehead, a których nazw nie
będę tu wymieniał, bo każdy kto w temacie sam je sobie dośpiewa. W każdym
razie, jest zdecydowanie bardziej gęsto. Mniej tu jakby harmonii nawiązujących
bezpośrednio do klasyków drugiej fali black metalu, za to więcej skrętów w
kierunku współczesnego amalgamatu black / death metalu. Dzięki temu muzyka The'M.Ö.Ø.N.
stała się nieporównywalni bardziej duszna i transowa. I akurat tym razem nie
chodzi mi li o zapętlone akordy. Bardziej o mamiące z drugiego planu, cholernie
wciągające harmonie, które przy akompaniamencie bezlitośnie biczującej perkusji
i warmetalowych linii pierwszej gitary tworzą pewnego rodzaju soniczną
truciznę. Często takie połączenie gwarantuje hipnotyzującą ścianę dźwięku,
wciągającą niczym czarna dziura, jednak w przypadku The'M.Ö.Ø.N. występuje
jeszcze jeden istotny element. Mianowicie, ich muzyka jest na swój sposób melodyjna.
Z tym, że daleki tutaj jestem od powszechnej definicji melodyjności. To
bardziej coś jak głosy, które słyszą w głowie jedynie pacjenci szpitala dla
umysłowo obłąkanych. Idealnie w ten chory klimat wpisują się obłąkańcze wokale,
infekujące swoja chorobą i jeszcze bardziej pogarszające negatywny stan
psychiczny pensjonariuszy. Zresztą fragmentów schizofrenicznych też się kilka
na tej taśmie znajdzie. Choćby kompletnie oderwane od rzeczywistości partie
perkusji w połowie pierwszego kawałka. Zresztą nie będę zdradzał wszystkich
ukrytych smaczków jakie zawiera to przepełnione zgnilizną demo. Demo, które
pewnie kupi z dwudziestu maniaków czujących płynące z niego wibracje. No, ale
może się mylę. Dla mnie kosa totalna, i aż się boję, bo jeśli The'M.Ö.Ø.N.
zrobili tym materiałem taki duży krok, to następny materiał może spowodować
małe trzęsienie ziemi. Na co liczę.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz