poniedziałek, 13 stycznia 2025

Recenzja Destruktor „Indomitable”

 

Destruktor

„Indomitable”

Hells Headbangers 2024

Rzadko zdarza mi się taka sytuacja, że nie mam czasu na napisanie recenzji albumu, który słucham już nasty raz. Nowy Destruktor jest tego przykładem. Wracam do tego materiału w praktycznie każdej wolnej chwili, ale zawsze jestem albo zbyt zmęczony, albo „zmęczony” by wydobyć z siebie jakiekolwiek konkretne myśli. To może jednak teraz się skupię i coś w miarę logicznego napiszę. Zresztą wysilać się nie będę, bo sprawa jest banalnie prosta. Jeśli ktoś jeszcze wcześniej się z ową nazwą nie spotkał (najwyraźniej zbłądził, grzesznik), to Australijczycy grają klasyczny death metal. Bardzo mocno zakorzeniony w latach dawno minionych (czytaj: trzy dekady wstecz), z utrzymaniem adekwatnego tamtym nagraniom feelingu. W sumie mówiąc „klasyczny” mam na myśli okres, kiedy gatunek ten się rodził i zawierał w sobie jeszcze słyszalne pozostałości thrashu. Destruktor nie jest jednak typową napierdalanką pokroju Demolition Hammer, mimo iż tempo tu podobnie szybkie. „Indomitable” to muzyka podana ciut inaczej. Według mnie bardziej melodyjnie i z chwilowymi nawiązaniami do wczesnego Destroyer666, Sadictic Intent czy Morbid Angel, jak choćby w utworze tytułowym, gdzie tylko głuchy nie usłyszy nawiązania do „Abominations of Desolation”. No i  jest tu zdecydowanie więcej gwałtownego hamowania, przy którym kłania się z kolei „Gateways to Annihilation”. Dobra, dopierdoliłem się tych Morbidów, ale żebyście sobie nie pomyśleli, że Destruktor bezczelnie rżną z Treya i spółki. To jedynie dość wyraźny drogowskaz, bo jak by nie patrzeć chłopaki potrafią składać puzzle po swojemu. Ale nawet gdyby się przypierdalać do zbyt słyszalnych inspiracji, to i tak materiał ten jest na tyle dojebany, że słucha się go z otwartą paszczą i wywieszonym językiem. Tym bardziej, że brzmienie tych nagrań jest bardzo klasyczne, i na dobrą sprawę, gdyby ktoś wam chciał wcisnąć kit, że to album nagrany trzydzieści lat temu, to pewnie byście uwierzyli. Ostro to mieli, udowadniając, że Destruktor są, po raz kolejny, wzorowymi naśladowcami, tudzież kontynuatorami, muzyki, która w latach dziewięćdziesiątych święciła swoje triumfy. Co tu dużo gadać, „Indomitable” to album na wiele przesłuchań i pozycja obowiązkowa dla każdego fana staroszkolnego śmierć metalu.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz