wtorek, 14 stycznia 2025

Recenzja Sarg „W Drodze Donikąd”

 

Sarg

„W Drodze Donikąd”

Black Death Production 2025

To już dziesiąty krążek tej grupy, która według mnie jest trochę mało promowana, a może po prostu im na tym szczególnie nie zależy. W gruncie rzeczy kto będzie chciał znaleźć materiały tego tercetu to znajdzie, a warto. Black metal w wykonaniu Sarg jest surowy i bardzo hipnotyczny. Oparty na starych, wypróbowanych w latach dziewięćdziesiątych patentach, mrozi i wprowadza w trans. To jednostajna i chłodna muzyka, przy tworzeniu której nie wykorzystuje się zbyt wielu form kostkowania, zmian rytmu czy jakichkolwiek efektownych zagrywek. Proste rozwiązania to atut tej kapeli i „W Drodze Donikąd”. Riffy na tym, dziesiątym już albumie tej grupy, to swoisty gitarowy ambient złożony z tremolo oraz klasycznych akordów, które płyną jakby od niechcenia, snując ponure melodie. Z jednej strony z tych kompozycji płynie niesamowity spokój, zaś z drugiej skrajna zajadłość. Wściekłość rodzi się wtedy, gdy głos zabiera A., aby wypluć z siebie nieprzychylne słowa w kierunku wszystkiego co żyje. W ogóle rogacizna w wykonaniu Sarg jest bardzo wyraźnie nastawiona na „anty”. Nie ma w niej żadnej nadziei ani niczego pozytywnego. To upiornie beznamiętny black metal w swym wyrazie podobny do czwartej płyty Darkthrone, na której również dominują niewyszukane, o stałej agogice formy, stanowiące jednowymiarową, momentami wręcz nużącą ścianę dźwięku, którą tylko niekiedy przełamują przejścia na bardziej rytmiczne riffowanie, kojarzące się jednoznacznie z Helhammer czy Celtic Frost i wprowadzające do tej omamiającej gędźby trochę agresywniejszego bujania. Cóż, najnowsze wydawnictwo tej brygady to na wskroś szorstki bleczur, który z powodzeniem mógłby ukazać się na początku ostatniej dekady poprzedniego wieku. Może wydawać się monotonny, ale właśnie często wtedy ten gatunek taki był co nie oznaczało, że słuchanie jego było nudne. Za to dostarczał paradoksalnie swym hipnotycznym charakterem wielu intensywnych emocji. Świetne, garażowe brzmienie, ciekawe rozwiązania perkusyjne, perfekcyjne wokale i teksty niepozostawiające żadnych złudzeń co do intencji Sarg. Polecam, choć w dobie obecnych czasów chętnych może znaleźć się niewielu.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz