środa, 1 stycznia 2025

Recenzja Deathcontrol „The Endless Echo Of His Own Litany”

 

Deathcontrol

„The Endless Echo Of His Own Litany”

Selfmadegod Records 2024

Deathcontrol to dwóch, od dawna znających się ze sceny panów, którzy po latach postanowili nagrać coś na luzie i co by nawiązywało do starych czasów. Jednym z nich jest były muzyk Machetazo więc już wiecie czego mniej więcej można spodziewać się po „The Endless Echo Of His Own Litany”. Płyta ta to jedenaście utworów o dwojakim charakterze, bo pięć to krótkie interludia, które stanowią jakby przeciwwagę do pozostałych sześciu. Te sześć nawiązuje w prostej linii do drugiej połowy lat osiemdziesiątych i pierwszej dziewięćdziesiątych, kiedy rządziły takie kapele jak Terrorizer czy Extreme Noise Terror. W brutalnych riffach tych kawałków bez trudu wyłapiecie mieszające się ze sobą wpływy deta, thrashu i grindu. Agresywne i niezwykle intensywne gitary i bulgoczący na równi z nimi bas, zapodają na przemian trochę miażdżącego gniecenia, lawinowych wybuchów wścieklizny oraz odbierających powietrze zwolnień. Wszystkiemu towarzyszą perkusyjne d-beaty i naparzanka w werble, które wydają dźwięki niczym kałach wraz z soczystymi growlami, zatem mocny element punkowy siłą rzeczy też tu się wdziera. Wspomniane wcześniej interludia to mini-kompozycje, które niosą ze sobą fuzję dziwnych dźwięków i gwałtownego, gitarowego młócenia, którym akompaniują wrzaski wokalisty. Przypominają one krótkie, grindowe numery jakie można było kiedyś spotkać nie tylko na dwóch pierwszych wydawnictwach Napalm Death. Jednak ich geneza jest trochę inna, gdyż mają one korespondować z twórczością Johna Zorna i grupy Naked City, która łączyła w swoich aranżacjach takie style jak fusion, death, grind, punk, jazz i muzykę poważną. Zatem noise pełną gębą, która pożera wszystko co spotka na swojej drodze. Bardzo ciekawy krążek wysmażyła dwójka tych artystów, będący podróżą w przeszłość, kiedy ekstremalna muza była codziennością i częściej słuchało się takich rzeczy. Krwisty, mięsisty i lepki death-grind z małą dozą hałasu, ale gdzieś tam w oddali jakieś rogi również widać. Polecam, ponieważ to świetne grzanie z Hiszpanii.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz