wtorek, 28 stycznia 2025

Recenzja Sacrifice „Volume Six”

 

Sacrifice

„Volume Six”

High Roller Rec. 2025

Cholera, trzeba przyznać, że niektórzy przedstawiciele najstarszej gwardii trzymają się naprawdę nieźle. Po recenzowanym tutaj jakiś czas temu ostatnim krążku Necrodeath, dziś na warsztat wziąłem kolejnych „staruszków”. Sacrifice, po reaktywacji w dwa tysiące szóstym, nagrali całkiem niczego sobie „The Ones I Condemn”, po czym na długi czas zamilkli. Aż do dziś, kiedy to dostarczają swój szósty pełen materiał, zatytułowany adekwatnie „Volume Six”. Szesnaście lat… Wiele przez tak długi okres czasu może się zmienić, zwłaszcza kiedy na skroni włos już siwieje. Jednak nie u Kanadoli. Nowe nagrania to… stary, klasyczny Sacrifice. Dokładnie taki, jakiego chcieliby posłuchać fani tego zespołu. Nie mam bynajmniej na myśli, że jest to płyta zrobiona na zamówienie, albo będąca narzędziem do odcinania kuponów. Może właśnie dlatego panowie tak długo kazali nam na nią czekać, bo ona jest najzwyczajniej w świecie świeża i naturalna. Owszem, jest na niej kilka momentów słabszych, głównie w postaci utworów wolniejszych. Stanowią one jednak niewielki ułamek całości. Większość „Volume Six” to średnie i szybkie tempa i klasyczne kanadyjskie riffowanie. Niejednokrotnie Sacrifice wchodzą na wysokie obroty, a wtedy dosłownie ogień bucha z głośników. Muzycy, jak na doświadczonych przystało, nie poszli na łatwiznę, tylko po raz kolejny udowodnili, że komponować to oni jeszcze potrafią, nie zapomnieli jak się śmiga kostką po strunach, nie straszny im reumatyzm czy bóle kręgosłupa. Niektóre numery zagrane zostały na takim speedzie, jakby nie miało być jutra a chłopaki chcieli jeszcze raz pokazać, dlaczego są żywą legendą thrash metalu. Takim utworem jest choćby otwierający płytę „Comatose”, acz i tak nie jest to najlepszy fragment „Volume Six”. Dla mnie jest nim zamykacz, „Trapped in a World”, bardziej punkowy, w chuj szybki i chwytliwy. A zaśpiewał na nim gościnnie Brian Taylor, człowiek odpowiedzialny za współpracę (choć bardziej od technicznej strony) z takimi zespołami jak Razor, Slaughter, czy Sacrifice właśnie. Mówię wam, przy tej piosence zostaniecie porozrzucani po całym pokoju a ściany zaczną pękać. Jeśli jesteście fanami Sacrifice, to pewnie i tak sięgniecie po te nagrania, lecz mogę wam zaspojlerować, że się na pewno nie zawiedziecie. Bardzo dobry thrash zagrany przez zasłużony dla sceny zespół. A pomyśleć, że inni czasem starzeją się w uwłaczający ich wcześniejszej twórczości sposób…

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz