Sacrifice
„Volume Six”
High Roller Rec. 2025
Cholera, trzeba przyznać, że niektórzy
przedstawiciele najstarszej gwardii trzymają się naprawdę nieźle. Po
recenzowanym tutaj jakiś czas temu ostatnim krążku Necrodeath, dziś na warsztat
wziąłem kolejnych „staruszków”. Sacrifice, po reaktywacji w dwa tysiące
szóstym, nagrali całkiem niczego sobie „The Ones I Condemn”, po czym na długi
czas zamilkli. Aż do dziś, kiedy to dostarczają swój szósty pełen materiał,
zatytułowany adekwatnie „Volume Six”. Szesnaście lat… Wiele przez tak długi
okres czasu może się zmienić, zwłaszcza kiedy na skroni włos już siwieje.
Jednak nie u Kanadoli. Nowe nagrania to… stary, klasyczny Sacrifice. Dokładnie
taki, jakiego chcieliby posłuchać fani tego zespołu. Nie mam bynajmniej na
myśli, że jest to płyta zrobiona na zamówienie, albo będąca narzędziem do
odcinania kuponów. Może właśnie dlatego panowie tak długo kazali nam na nią
czekać, bo ona jest najzwyczajniej w świecie świeża i naturalna. Owszem, jest
na niej kilka momentów słabszych, głównie w postaci utworów wolniejszych.
Stanowią one jednak niewielki ułamek całości. Większość „Volume Six” to średnie
i szybkie tempa i klasyczne kanadyjskie riffowanie. Niejednokrotnie Sacrifice
wchodzą na wysokie obroty, a wtedy dosłownie ogień bucha z głośników. Muzycy,
jak na doświadczonych przystało, nie poszli na łatwiznę, tylko po raz kolejny
udowodnili, że komponować to oni jeszcze potrafią, nie zapomnieli jak się śmiga
kostką po strunach, nie straszny im reumatyzm czy bóle kręgosłupa. Niektóre
numery zagrane zostały na takim speedzie, jakby nie miało być jutra a chłopaki
chcieli jeszcze raz pokazać, dlaczego są żywą legendą thrash metalu. Takim
utworem jest choćby otwierający płytę „Comatose”, acz i tak nie jest to
najlepszy fragment „Volume Six”. Dla mnie jest nim zamykacz, „Trapped in a
World”, bardziej punkowy, w chuj szybki i chwytliwy. A zaśpiewał na nim
gościnnie Brian Taylor, człowiek odpowiedzialny za współpracę (choć bardziej od
technicznej strony) z takimi zespołami jak Razor, Slaughter, czy Sacrifice
właśnie. Mówię wam, przy tej piosence zostaniecie porozrzucani po całym pokoju
a ściany zaczną pękać. Jeśli jesteście fanami Sacrifice, to pewnie i tak sięgniecie
po te nagrania, lecz mogę wam zaspojlerować, że się na pewno nie zawiedziecie.
Bardzo dobry thrash zagrany przez zasłużony dla sceny zespół. A pomyśleć, że
inni czasem starzeją się w uwłaczający ich wcześniejszej twórczości sposób…
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz