czwartek, 16 stycznia 2025

Recenzja Gurthadun „Obscurae Cultus Iniquorum”

 

Gurthadun

„Obscurae Cultus Iniquorum”

Black Death Prod. 2025

I jeszcze jedna styczniowa premiera od Black Death Production, tym razem w formie kasety magnetofonowej. Znając profil wydawcy, i spoglądając na okładkę, chyba oczywistą oczywistością jest, że mamy tu do czynienia z black metalem. Gurthadun to kolejny przedstawiciel krajowego podwórka, a „Obscurae Cultus Iniquorum” jest jego debiutancką EP-ką (z poprzedzającymi ją singlami jako bonus). Znajdziemy na niej cztery kompozycje surowej i jadowitej muzyki. Niespodzianek pod względem inspiracji żadnych tu nie ma. Panowie zapatrzeni są w kierunku północnym, i z tamtejszego źródła pełnymi garściami czerpią. Przyznać trzeba, że wychodzi im to całkiem przyzwoicie, czego dowodem niech będzie choćby fakt, że te siedemnaście minut pozostawia finalnie lekki niedosyt. Przede wszystkim utwory te, mimo iż nie zawierające najmniejszego pierwiastka oryginalności, są bardzo intensywne i wciągające. Ale nie „wciągające” dlatego, że przepełnione pomysłami, czy jakimiś wykraczającymi poza ramy gatunku rozwiązaniami. Tutaj wszystko stanowi esencję stylu który zapoczątkowano w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Przede wszystkim riffowanie. Agresywne, w podkręconym tempie, niby proste, a jednak nie banalne, bo zawierające tą kapkę lodowatej melodii i klimat zła. I jeśli nie kipi on w tych najszybszych partiach, to czai się w ciemnościach nieco bardziej atmosferycznych zwolnień, choć takich zbyt wiele w sumie tu nie ma. Nawet jeśli słusznym będzie stwierdzenie, że materiał ten brzmi surowo, to dodać trzeba, że nic nie ginie w ścianie dźwięku, a są momenty, kiedy na pierwszy plan wychodzi doskonale słyszalny, ciężki bas (choćby w „Ausculta”). Niezłe są na tej kompilacji partie bębnów, bo obsługujący je Sistre (zresztą najbardziej doświadczony pod względem aktywności scenicznej członek hordy) potrafi zarówno zapierdalać blastami na oślep, jak i odnaleźć się w partiach spokojniejszych. Wcale nie gorzej jest w sferze wokalnej, gdzie gardło zdzierane jest na potęgę, bez najmniejszych form zachowawczych. Biorąc to wszystko do kupy, otrzymujemy bardzo obiecujący materiał, dobrze rokujący na przyszłość. Bo pod względem umiejętności panowie potencjał mają. A i pomysłów nie brakuje. Czekam za ten na ich drugi krok. I mam nadzieję, że będzie on wprzód, a nie, cytując klasyka,  „w boooook….”.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz