Empty
Playground
„Teach Me”
Mad Lion Rec. 2024
Debiutancki album Empty Playground ukazał się czternaście
lat temu, po czym zespół wziął się i… zawinął. I kiedy chyba wszyscy już o nim
zapomnieli, niespodziewanie się w zeszłym roku obudził, zresztą w niemal
oryginalnym składzie. Co więcej, zaczął nadal kroczyć obraną przez siebie
ścieżką, jakby gdyby nigdy ze sceny nie zniknął. Co zatem otrzymamy wkładając
„Teach Me” do odtwarzacza? Mocno elektroniczny death metal. Tak, bo mimo
wszystko daleki jestem od nazwania tej muzyki industrialnym death metalem.
Elementy wykraczające poza śmiertelny kręgosłup tych dźwięków bardziej zbliżone
są bowiem do ciężkiej elektroniki, bynajmniej nie tanecznej, niż do stylizacji
„przemysłowej”. Co cechuje Empty Playground, to niezwykła łatwość z którą
panowie łączą w bardzo spójną i ciekawą całość oba gatunki. Nie ma na tej
płycie żadnych fragmentów przekombinowanych czy upchniętych na siłę. Tutaj
wszystko się idealnie przegryza, tworząc oryginalny, nieczęsto spotykany smak.
Wszystkie te smaczki w postaci partii syntezatorowych czy filmowych sampli mają
swój cel, i na pewno dawkowane są z umiarem i logiką. Natomiast baza tych,
trwających razem ponad trzy kwadranse dziesięciu kompozycji, to bardzo
motoryczny, acz niezbyt złożony death metal. Utrzymany przeważnie w średnim i
szybszym tempie, piłujący sukcesywnie nieco siłowymi riffami, dodatkowo
podkreślanymi mocno wyeksponowanym basem. Gdyby wyrzucić wspomniane wcześniej
dodatki, to dostalibyśmy coś na wzór klasyków polskiej sceny deathmetalowej z
lat dziewięćdziesiątych. Czyli brutalnie i po mordzie, ale mocno do pomachania
łbem, z wieloma „tanecznymi” akordami przypominającymi pracę maszyny
drukarskiej. Do tego mamy agresywny wokal z wyższych rejestrów growla, niekiedy
wspomagany niższym, bez zbytnich kombinacji czy eksperymentów, rzygający seriami
prosto w ucho. Nagrania te brzmią masywnie i selektywnie, bardziej współcześnie
niż produkcje z lat dziewięćdziesiątych, acz na tyle organicznie, że zapachu
szpitalnego spirytusu nie uświadczymy. Dobrze się tego słucha, zwłaszcza że
„Teach Me” po kilku odsłonach zdecydowanie bardziej się wgryza niż nudzi. Może
nie jest to do końca moja broszka, ale w swoim gatunku Empty Playground na
pewno należą do zespołów wychylających się mocno ponad przeciętność. Jeśli
zatem macie ochotę na death metal podany inaczej i w innej scenerii, sięgajcie
po ten krążek śmiało. Jestem przekonany, że niejednemu z was zrobi mocne kuku.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz