sobota, 11 stycznia 2025

Recenzja Irae „Promiscuous Fire”

 

Irae

„Promiscuous Fire” E.P.

Signal Rex 2025

Pod koniec stycznia ukaże się najnowsza epka tego portugalskiego projektu, która ma za zadanie zapowiedzieć europejską trasę Irae u boku Marduk. Czy zawarte na niej cztery świeżutkie kawałki również zaostrzą apetyt na przyszłe koncerty tej kapeli? Zapewne tak, bo raw black metal w jej wykonaniu ma się dobrze, ale podczas odsłuchu odniosłem wrażenie, że odpowiedzialny tutaj za całość instrumentarium i wokale Vulturius, postawił bardziej na skandynawskie wpływy niż kombinowanie w południowoeuropejskim stylu jak miało się to na ostatnim albumie „Assim Na Terra Como No Inferno”. Rzecz jasna cechy black metalu z Półwyspu Iberyjskiego cały czas są w muzyce Irae obecne, jednakże pozostają w małym odwrocie. Na „Promiscuous Fire” dostajemy dużo mniej tamtejszej melodyjności czy nieco dysonansowego i klimatycznego manipulowania. Vulturius wpuścił do swoich kompozycji sporo arktycznego powietrza w postaci zimnych tremolo, które na przemian z tradycyjnym kostkowaniem snują ponure harmonie. W zawartych tu numerach słychać także mnóstwo bujania typowego dla norweskiego podejścia, które w połączeniu z momentami wyraźnie punkową sekcją generują wzorcowo brzmiącą, ciernistą łupaninę w średnim tempie uzupełnioną o klasyczne akordy, żywcem wyjęte z lat osiemdziesiątych i wskazujące na powiązania z mrocznym thrashem tamtych lat. Najnowsza epka Irae to brudny i chropowaty black metal, który rani dość silnie swoją sataniczną agresywnością, a dołożone do niego surowe wokale naprawdę potrafią ranić uszy. Cztery proste utwory wypełnione szorstkim i gęstym kostkowaniem, z którego wyłaniają się przenikliwe, wysokotonowe formy, hipnotyzujące swoją powtarzalnością zupełnie jak w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Całkiem nieźle to kąsa, nie powiem.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz