wtorek, 20 maja 2025

Recenzja Magyla „Kur Tavo Dievas Dabar?”

 

Magyla

„Kur Tavo Dievas Dabar?”

Independent 2025

Ta litewska kapela wcześniej funkcjonowała pod nazwą The Faith Of Metztli, ale jako Magyla istnieją od 2021 roku, w którym to wydali swój debiut „Tebunie Tamsa”. Teraz powracają z drugim albumem, który zdaje się, że wydają własnym sumptem. Trochę mnie to dziwi, że nie znaleźli żadnej wytwórni, ponieważ black metal w ich wykonaniu jest na bardzo dobrym poziomie. Jest to klasyczna wersja tego gatunku, sztywno osadzona na fundamencie znanym z początku lat dziewięćdziesiątych i w pełni z nim korespondująca. Jak dotąd nie słyszałem pierwszej płyty tego kwartetu, ale „Kur Tavo Dievas Dabar” to osiem numerów niemalże czystej norweszczyzny z małą posypką z litewskich naleciałości, które głównie słychać w niektórych melodiach bądź bardziej klimatycznych momentach. Poza tym tutejsze utwory oparte są o tradycyjne kostkowanie i tremolo, co jest w sumie oczywiste, jeżeli chodzi o muzykę black metalową, zwłaszcza w jej klasycznym wydaniu. Magyla trzyma się bowiem staroszkolnych ram dość twardo i doskonale im to wychodzi, bo materiał z powodzeniem mógłby się ukazać w ostatniej dziesięciolatce dwudziestego wieku. Litwini podchodzą poważnie do prawideł tego stylu z tamtych czasów i częstują ostrymi riffami i tremolando, które płyną w zmiennych tempach i obdarzone są delikatnymi chwytliwościami. Harmonie te w żadnym razie nie grzeszą słodkością i są to chmurne rytmy o nienawistnym i wojowniczym nastawieniu. Od czasu do czasu zdarza się odjechać im w bardziej śpiewne rejony, charakterystyczne dla wschodniej flanki NATO, ale nie mają one nic wspólnego z przaśną cepelią i brzmią raczej przygnębiająco. Magyla swoje akordy ubrała w twarde i zimne brzmienie, które zagęściła lekko wycofaną sekcją rytmiczną, która wyróżnia się delikatnymi muśnięciami talerzy. Całości, rzecz jasna, towarzyszą równie jak instrumentarium, mocne wokalizy wygenerowane przez chyba znacznie zdarte struny głosowe Kiprasa Maselisa, który ze dużą agresją wypluwa z siebie słowa. Litwini nagrali krążek odznaczający się stanowczym usposobieniem, na którym poszczególne instrumenty wraz z nieprzyjaznymi warknięciami wokalisty, kreślą ponure i nieźle bujające riffy o wyraźnie diabolicznym wydźwięku. Połączenie północnego i wschodniego chłodu zrodziło black metal o zwartej strukturze, który posiada fanatycznie nieprzejednane oblicze. Polecam fanom konserwatywnej rogacizny, bo to interesująca pozycja, którą Magyla odświeżyła małym pierwiastkiem z tamtej strony świata.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz