poniedziałek, 12 maja 2025

Recenzja Escarnium „Inexorable Entropy”

 

Escarnium

„Inexorable Entropy”

Everlasting Spew Records 2025

Istniejące od 2008 roku Escarnium po trzech latach wraca z czwartą płytą, na której umieścili siedem kawałków plus dwa interludia. Po raz kolejny ci Brazylijczycy na „Inexorable Entropy” udowadniają, że łączenie amerykańskiego death metalu z europejskim doskonale im wychodzi. W ich ciężkich i gęstych riffach bez trudu doszukać się można podobieństw do finezyjnie mrocznych, skandynawskich rytmów oraz agresywnie diabolicznych zza „wielkiej kałuży”. Rodzi to metal śmierci, w którym dominują średnie tempa i zwarte struktury złożone z miarowych i niespiesznych akordów. Z wielkim spokojem i cierpliwością wiercą one dziurę nie tylko w brzuchu, a także spowijają kleistą mgłą, która skutecznie odbiera powietrze i zsyła spore pokłady mroku. Escarnium w rzadkich chwilach zrywa się do szybszych zrywów, a jeśli już się na to decyduje, skutkuje to zaledwie ociężałymi blastami, które mielą równo i z uporem niczym maniakalny rzeźnik, miażdżący z pieczołowitością i w beznamiętny sposób swoje ulubione mięso. To czym wyróżnia się death metal tego kwartetu do niezwykła umiejętność budowania za pomocą swoich aranżacji niesamowicie przytłaczającej i niepokojącej atmosfery, która przywdziewa „lovecraft’ owe” szaty. Uzyskują to nie tylko przy użyciu przysadzistego rytmu, któremu skutecznie dodają kilogramów beczki, wiosło basowe i siermiężne growle. Służą do tego dźwięki drugiej gitary, która generuje swoiste melodie. Wypływają one z drugiego planu, wypełzając spomiędzy głównych tekstur, złożonych z klasycznych riffów o niskim brzmieniu. Materiał skupiony na kreowaniu przerażającej i mazistej aury, z której wydobywają się odurzające miazmaty. Całość zapodana w tradycyjnym stylu i bez zbędnych w tym przypadku fajerwerków. Przyciąga upiorną nastrojowością i miejscowo melancholią, ocierając się w tych momentach o funeralny doom. Bardzo spójny album, który zawiera niezbyt szybką, ale budzącą intensywne emocje muzykę. Idealnie wyprodukowany, gdzie wszystkie sekcje są doskonale słyszalne, lecz nie do końca pozbawione należytego brudu. Miażdży i zatrważa z oldskulowym fasonem. Polecam.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz