Exilium
Noctis
„Pactum
Diaboli”
Black Lion Records 2025
Nie
słyszałem debiutu tej kapeli. Pewnie dlatego, że jest z Grecji, a ja się boję
black metalu z tego kraju jak diabeł święconej wody, ale zapoznałem się z
najnowszym ich krążkiem i cóż mogę stwierdzić. Ano to, że jest to płyta, która
ma wielki potencjał na sukces, lecz głównie wśród odbiorców black-death metalu
w stylu „pop”. Wszystko tutaj jest świetne. Wypolerowane i mocne brzmienie.
Fantastycznie epickie solówki. Mieszanka riffów i tremolo poprowadzona we
wszystkich możliwych tempach nie pozwala się nudzić. Tu i ówdzie bombastyczna
orkiestracja podkreśla podniosłość materiału oraz poważne podejście do tematu
jego twórców, którzy w nienaganny sposób używają swoich instrumentów. Wokalizy
są treściwe, ale te ckliwe zaśpiewy z piątego „Deorum Cremator” to bym
wypierdolił (lol). Dynamiczna i porywająca muzyka, która swym zmiennym
usposobieniem i miejscami rytualną wzniosłością naprawdę robi wrażenie.
Kąsające, wysokotonowe formy wżerają się głęboko. Zaciekłe, blastowe galopady
rozrywają na strzępy, a średnie i wolne akordy swym monumentalizmem i
religijnym natchnieniem chwytają za gardło. Całość bardzo spójna stylistycznie
tworzy efektowny i nieco teatralny black-death metal obliczony na triumf, który
z pewnością osiągnie. Skrajnie nośny i sprytnie grający na uczuciach krążek,
który jednak potrafi kopnąć w dupę i porwać swymi chwytliwościami, a
diaboliczną symfoniką niejednego „walczącego, młodego satanistę” zdopinguje do
działania w czym dopomogą niebywale sugestywne teksty. Technicznie,
kompozytorsko i produkcyjnie bez zarzutu, a i jego plastikowość jest pierwszej
klasy. Tylko i wyłącznie dla fanów Behemoth bądź Belphegor, którym smacznego
życzę, bo atrakcyjność jego jest potężna.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz