sobota, 19 listopada 2022

Recenzja CTPAXOP „Wolfborn: In The Land Of The Fallen”

 

CTPAXOP

„Wolfborn: In The Land Of The Fallen”

Zły Demiurg 2021

Strahor to kolejny serbski band, który został wzięty na warsztat przez jedną z naszych rodzimych wytwórni. Projekt ten, za którym stoi jedna osoba, powstał w 2017 roku, a jego zeszłoroczny już drugi album, dostępny jak na razie tylko w wersji digital, przybliży nam Zły Demiurg. Najnowsza produkcja pana, który przybrał imię Volkh to siedem numerów dość melodyjnego black metalu, gdzie mieszają się szwedzkie wpływy wraz z tymi cieplejszymi, bo greckimi. Poprzednie wydawnictwo nosiło w sobie sporo znamion wersji „pagan”, lecz Serb chyba odszedł delikatnie od tego typu muzykowania w stronę słoneczniejszych rejonów Europy.Co prawda pewne wpływy kraju, w którym się urodził są wyczuwalne, ale w porównaniu z wyraźną skocznością i folkowymi melodiami „Koledo”, obecny album nie ma dużo wspólnego. Tym razem muzyk skoncentrował się na atmosferze typowej dla drugiej fali black metalu, ale tej zrodzonej na Półwyspie Bałkańskim. Gitary o surowym i delikatnie chłodnym brzmieniu kreślą tutaj riffy w zmiennych tempach. Poszczególne akordy i tremolo łudząco przypominają te znane z początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy Grecy nagle zaczęli pitolić swoje melodyjki. Na szczęście nie są one do końca dominujące. Od czasu do czasu w poszczególne utwory wkradają się bardziej zadzierżyste tony, z których niestety po czasie zaczynają wypływać skandynawskie przygrywki i wtedy szczęście moje mija. Ogólnie rzecz biorąc to nie jest aż tak źle, bo zdarzają się lepsze momenty. Na uwagę może zasługiwać dość stanowczy początek „My Last Breath”, symfoniczne tło następnego „Wolfborn” czy szybkie i czupurne tempo dwóch ostatnich, czyli „Forgotten Glory” i „Among Nightmares”. Grecką szkołę można kochać lub nie, ale plusem jest to, że Volkh komponując ten materiał się postarał. Wyraźna jest różnorodność riffów jak i melodii. Słuchając tego albumu nudzić się nie można, ponieważ nie znajdziemy tutaj żadnych powtórzeń. Poszczególne kawałki różnią się od siebie i proponują coś innego, a fantastyczny wokal odwraca nieco uwagę od niezbyt wygodnych naleciałości. Nie wiem tylko czy połączenie szwedzkiego fermentowanego śledzia z gyrosem, tzatzykami i serbską pljeskavicą może się powieść. Bardziej odporni pewnie przetrawią. Zazdroszczę, bo ja mam mdłości.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz