czwartek, 17 listopada 2022

Recenzja Vessel Of Iniquity „The Path Unseen”

 

Vessel Of Iniquity

„The Path Unseen”

Sentient Ruin Laboratories 2022

Vessel Of Iniquity to jednoosobowy projekt pochodzący z Anglii. Założył go w 2015 roku niejaki S.P. White, który udziela się w różnych porąbanych projektach. W tymże, o którym mowa, nasz artysta realizuje się w dość specyficznej niszy jaką jest szczególny mariaż industrialu z noisem, gdzie dołożono również grind i black / death metal. Oczy Wam wyszły z orbit? Jeśli tak, to się nie dziwię, ale wyjdą na całego dopiero po usłyszeniu materiału. Możliwości są dwie. Albo stanie się tak ze śmiechu, albo z podziwu. No nic, „The Path Unseen” jest już czwartym albumem tego Anglika i zawiera kolejną dawkę hałasu, który zalewa nasze uszy przez 30 minut. Każdy z kawałków składa się mieszających się ze sobą doomowych czy też deathowych riffów wraz z grindowymi atakami w towarzystwie kanonad automatu perkusyjnego. Na dokładkę, żeby zniszczyć doszczętnie słuchaczy, muzyk dorzuca trochę dronów i szaleńczych tremolo. Spod głównej warstwy wyłaniają się niekiedy syntezatorowe podkłady i upiorne szepty, nadające tej produkcji jeszcze straszniejszy wydźwięk. W świecie jaki został tutaj wykreowany powietrze jest gęste. Oddycha się ciężko, a z braku tlenu zmysły szaleją. Nic tu nie jest oczywiste podobnie jak w opowiadaniach Thomas’a Ligotti. Atakujące akordy dezorientują, wpędzając odbiorcę w istny labirynt, z którego jedynym sposobem na uwolnienie się jest wyłączenie odbiornika. Słuchając najnowszej płyty Vessel Of Iniquity można odnieść wrażenie, że ktoś lub coś na nas patrzy. Z płynących tutaj zimnych tonów, odhumanizowanego szumu i nękających dysonansów nie wypływa nic dobrego, bo to przerażająca i na wskroś zła otchłań, z której czujnym okiem spogląda na tych, którzy odważyli się w nią wejrzeć, jakiś bliżej nieokreślony byt. Właśnie ta niemożność identyfikacji tej istoty jak również twórczości S.P. White’a jest najbardziej wstrząsająca. Ci, którym ten album wyda się za bardzo abstrakcyjny i awangardowy, popukają się w czoło. Wielbiciele takiej, jakże dystopijnej muzyki, zamkną oczy i odpłyną w objęcia hmm…. No właśnie. Czyje?

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz