Helwetti
„Demo Collection”
Northern Heritage 2022
Być może niektórzy pamiętają, ale jakiś czas temu
upuściłem tu nieco nasienia w nogawkę
przy okazji wydania nakładem Illumination Void Productions
debiutanckiego albumu Helwetti. Krążek ten zrobił na mnie piorunujące wrażenie,
stąd też niczym pies Pawłowa śliniłem się na najnowsze wydawnictwo Northern
Heritage, zawierające starsze nagrania hordy, w postaci dwóch demówek oraz nigdy
wcześniej nie opublikowanej EP-ki. Wiadomo bowiem, że nagrania demo najczęściej
przedstawiają zespół z najbardziej prymitywnej, jeszcze nie skażonej ewolucją
strony. Co prawda w przypadku Helwetti o żadnym zbędnym rozwoju i tak nie ma
mowy, gdyż jest to twór na wskroś blackmetalowy w pełnym tego słowa znaczeniu,
zatem wczesne kompozycje niewiele różnią się od tych zawartych na pełnym
albumie. Mamy tu zatem prosty, ale jednocześnie nie banalny, oparty na kilku
zapętlonych riffach czarci metal w najzimniejszej z możliwych postaci.. Gitary
bzyczą tu w dość jednolitym, mocno transowym tonie, bez zbędnych kombinacji czy
szukania ścieżek nigdy wcześniej nie zbadanych. Banalne tremolo z okresu
drugiej fali black metalu, to wszystko czego doświadczycie. Perka dudni mocno
prymitywnie, często w oparciu o d-beaty, spełniając mokry sen Fenriza, który
swego czasu mówił, że w beczki się napierdala, a nie na nich gra. Wokale…
Kurwa, koleś chwilami wykrzykuje swoje frazy jakby go ktoś podduszał i
pozbawiał tlenu. Przez to, ekspresje werbalne sprawiają wrażenie totalnie
upiornych, cierpiętniczych, wręcz agonalnych. Odczucie zasyfionego grobu
wzrasta jeszcze bardziej od utworu numer pięć, czyli wejścia w drugie demo,
które to, wbrew ogólnie przyjętej zasadzie, brzmi jeszcze bardziej chujowo niż „Demo
I ‘98”. Czasem instrumenty gubią się między sobą, zagłuszają czy zlewają lecz
nadal czuć czające się w tej muzyce północne zło. Zdecydowanie nie jest to
wydawnictwo dla ładnie uczesanych chłopców. Jest to natomiast black metal taki,
jakim się narodził na początku lat dziewięćdziesiątych i jakim powinien
pozostać na zawsze. „Demo Collection” to bezwzględnie pozycja obowiązkowa dla
wszystkich, którzy kochają fińskią zimę i Szatana.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz