sobota, 12 listopada 2022

Recenzja Qrixkuor „Zoetrope”

 

Qrixkuor

„Zoetrope” E.P.

Invictus Productions / Dark Descent 2022

 


Uwaga! Angielski projekt Qrixkuor już niebawem ponownie otworzy portal do piekła. Stanie się to 18 listopada za sprawą Invictus Productions w Europie, zaś w Stanach, przy otwarciu tych drzwi, pomagać mu będzie Dark Descent. Tym razem zaklęciem jakie do tego zostanie użyte, będzie epka, zawierająca jeden utwór, który będzie mamił miłośników gruzowego grania przez dwadzieścia cztery minuty. Od całkiem niezłego albumu z zeszłego roku nic w ich muzyce się nie zmieniło, no może zagęścili lekko brzmienie i bardziej dociążyli sekcję rytmiczną, ale to wystarczyło. Dzięki tym zabiegom „Zoetrope” jawi się jako młodszy brat „Poison Palinopsia”, tylko z tą różnicą, że jest trochę bardziej bezwzględny i nieco dobitniejszy w swej wymowie. Poza tymi małymi niuansami, jeżeli chodzi o środki wyrazu, to te dwa materiały są do siebie bardzo podobne. Po raz kolejny otrzymujemy, na pierwszy rzut ucha, bezładną masę dźwięków, która zniechęci niejednego, pozbawionego cierpliwości maniaka. Lecz jeśli słuchacz wytrwa i da kolejną szansę temu materiałowi, odkryje, że z chaosu wyłania się porządek o precyzyjnym zamyśle. Produkcja zaczyna się całkiem monumentalnie, marszowe gitary wraz z bębnami oraz przerażającymi klawiszami, wróżą nadchodzące pandemonium. Gdy to upiorne preludium osiągnie już swoje apogeum, wkraczają poważne riffy o chropowatym brzmieniu, poprzeplatane schizofrenicznie piszczącymi zagrywkami, które niekiedy przeradzają się w spazmatyczne solówki. Bas wraz z perkusją akompaniują wiosłom w tym niszczycielski pochodzie, potęgując ten zalew lawy, bo płoną tutaj nawet kamienie i woda. Ramię w ramię z tą kakofonią podążają syntezatory, wzmacniając niesamowity wymiar tej kompozycji, a beznamiętne i zarazem pełne nienawiści wokalizy powodują ciarki na plecach. Mniej więcej po dziesięciu minutach ten zmasowany atak na nasze synapsy cichnie i wkracza „uspokajające” intermezzo, wyciszając zszarpane zmysły. Spokój nie trwa jednak długo, bo po trzech minutach gwałt na jestestwie odbiorców rozpoczyna się na nowo. Druga część tego aktu przemocy będzie przebiegać przez kolejne dziesięć minut. Kompozycja kończy się nadejściem dźwięków, które miały miejsce na jej początku. Cichną one zwolna, odchodząc i zostawiając nas zgwałconych jakby przez pułk wojska. Jest w tym wszystkim coś pięknego, ale nie chodzi mi o gwałt he he. Muzyka Qrixkuor oprócz swej niezwykłej intensywności i brutalności, posiada specyficzną zdolność do hipnotyzowania słuchacza, przez co od pierwszych taktów wciąga go w swój świat, unieruchamiając aż do końca epki. Pomimo katuszy, których słodkość czyni z odbiorcy wielbiciela sadyzmu i masochizmu, „Zoetrope” przenosi w otchłań, gdzie lewituje się bezładnie dryfując głębiej i głębiej, a końca ciemności nie widać. Ból nie ma tu żadnego znaczenia, bo wyzwala. Bezduszna i zarazem miłosierna to rzecz. Fanom Teitanblood czy Vassafor z pewnością przypadnie do gustu.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz