Blodhemn
„Sverger Hemn”
Dark Essence Rec. 2022
Nazwa Blodhemn dość głęboko zapadła mi w pamięć za
sprawą wydanego trzy lata temu „Mot Ein Evig Ruin”. Oczywiście nadrobiłem zaraz
potem zaległości i zapoznałem się z wcześniejszymi wydawnictwami zespołu, co
skutkowało prostą konstatacją, iż jest to jeden z tych tworów, które z
materiału na materiał się rozwijają i stają coraz ciekawsze. Nic dziwnego, iż
na „Sverger Hemn” ostrzyłem sobie zęby od jakiegoś czasu. I nie rozczarowałem
się. Nowa propozycja Norwega to czterdzieści minut black metalu, dość sowicie
okraszonego klasyką heavy i thrash metalową, nie odkrywającego w zasadzie
niczego nowego, lecz uparcia podążającego wyznaczona lata temu ścieżką. Przede
wszystkim najsilniejszym punktem tych utworów jest riffowanie. Myliłby się, kto
od razu założy, że chodzi o typowe dla drugiej fali tremolo. Invisus, owszem,
nie broni się przed skandynawskim sznytem rękoma i nogami, jednak więcej u
niego pomysłów jeszcze z epoki fali pierwszej. Z tym, że ubranej w bardzo
zimowe szaty. Kompozycje zawarte na „Sverger Hemn” to mocno uzależniająca
mieszanka melodii, ostrych akordów ale także fragmentów nastrojowych, jak
choćby w „Farvel Feioey”, gdzie przez chwilę miałem wrażenie jakby ktoś mocno
wymieszał wikiński Bathory z naszą rodzimą Furią. W zdecydowanej jednak
większości Blodhemn pędzi przed siebie w raczej żwawszym tempie, co rusz
zarzucając motywem, który jak już wpadnie w ucho, to za cholerę nie można się
go z głowy pozbyć. Żeby podać pierwszy z brzegu przykład – Velg Din Gift”.
Numer otwierany krótkim samplem, po którym wjeżdża taki riff, że dynia sama się
macha. Potem mamy drobny dysonans, świetną solówkę, mocno thrashowe wejście… A
do tego wszystkiego naprawdę lodowaty wokal, w niektórych tylko momentach
przechodzący w czysty śpiew, a raczej krzyk. Na koniec z kolei otrzymujemy
niemal dziesięciominutowy, najbardziej klimatyczny i leśny numer na płycie, w
którym pięknie w tle bulgocze bas. Nie przykładajcie jednak zbyt wielkiej uwagi
do przytoczonych przeze mnie tytułów, gdyż cały album jest bardzo równy i
ciężko chwalić wyłącznie jego wyrywki. Słychać, że Blodhemn nadal pomalutku
prze naprzód, rozwija i udoskonala swoje aranżacje, a z nowym materiałem mocno
puka do drzwi ekstraligi gatunku. Zdecydowanie warto się z „Sverger Hemn”
zapoznać. Gwarantuję, że nie odejdziecie od tej płyty po jednym odsłuchu.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz