Mephistofeles
„Violent
Theatre”
Helter Skelter Productions / Regain Records 2022
Zapewne
dla tych, dla których scena stoner rock’a nie ma przed sobą żadnych tajemnic,
to Mephistofeles jest doskonale znany. Ci, którzy wcześniej nie mieli o nich
pojęcia, powinni wiedzieć, że założyło go trzech Argentyńczyków w 2013 roku.
Przez niecałe dziesięć lat uzbierali dość pokaźną ilość nagrań, bo poza paroma
singlami, epką i czterema albumami koncertowymi, to ich najnowsza propozycja
jest już czwartą płytą. Te osiem numerów znajdujących się na „Violent Theatre”
niczym nowym nie zaskakuje, no może poza delikatną rezygnacją z mrocznej
otoczki i co za tym idzie puszczeniem oka w stronę dotychczasowych odbiorców
chociażby za sprawą samej okładki. Pomijając te drobne szczegóły, to zawartość
jest kolejną odsłoną psychodelicznego stoner rock’a z domieszką doom metalu,
który odpowiednio dociąża brzmienie. Dźwięki płyną jak to w tym gatunku mają w zwyczaju,
czyli w wolnych i średnich tempach. Chropowate gitary wygrywają chwytliwe
riffy, bujając niczym dobry haszysz, w czym dodatkowo pomaga nieco wysunięta do
przodu sekcja rytmiczna, w której króluje wyraźnie słyszalny bas. Oprócz
podstawowych akordów, wprost wyrosłych z wiadomych fundamentów, dostajemy masę
czysto rockowych zagrywek, przypominających Monster Magnet czy White Zombie, a
klasyczne solówki zabierają nas w lata siedemdziesiąte, kiedy rządził Black
Sabbath. Ogólnie rzecz biorąc najświeższa produkcja tego tercetu z Ameryki
Południowej jawi się leciutko jako takie właśnie „devil music”,
rozpowszechnione przez wyżej wspomnianych. Jest dość przebojowo, ale żwirowato.
Raz melancholijnie, a innym razem całkiem energicznie, że głowa sama zaczyna
sobą machać. Spomiędzy tego wszystkiego mocno wyłazi diabeł z naręczem jointów,
a wokalista swym charakterystycznym śpiewem pomaga mu w tym, abyśmy przyjęli to
zaproszenie. Ja przyjąłem. Wy też spróbujcie. Najlepiej wieczorem w
towarzystwie płci przeciwnej i obowiązkowo różnych specyfików. Tylko z tym
drugim nie przesadźcie.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz