czwartek, 3 listopada 2022

Recenzja Harvest Gulgaltha „Ancient Woods”

 

Harvest Gulgaltha

„Ancient Woods”

Godz ov War 2022

Pięć lat upłynęło od wydania debiutanckiej płyty Harvest Gulgaltha. Długo to i krótko, zależy z której strony spojrzeć. Nie mniej jednak na dniach ukaże się nakładem Godz ov War jedna z ostatnich już planowanych przez label na ten rok pozycji, czyli nowy krążek Amerykanów, zatytułowany jak na moje bardzo blackmetalowo. Kto jednak miał okazję zapoznać się z „Altars of Devotion” ten wie, że zespół ten do lasu wchodzi co najwyżej kopać groby, tudzież taplać się w rozkładającej padlinie, a nie biegać z pomalowanym ryjem. „Ancient Woods” to bezpośrednia kontynuacja stylu zapoczątkowanego przez Harvest Gulgaltha na samym początku, będąca jednocześnie jego rozwinięciem i bardziej klarownym ukształtowaniem.  Nadal obcujemy tutaj wyłącznie z powolnymi rytmami. Panowie nie spieszą się donikąd, kładąc przede wszystkim zdecydowany nacisk na tonaż swoich kompozycji a nie ich różnorodność. Bo tak naprawdę, to trzeba szczerze przyznać, że wszystkie numery zawarte na tym krążku są utrzymane w niemal identycznej prędkości stałej. Są niczym taniec gnijących upiorów. Atonalne, wielokrotnie powtarzane, wręcz wałkowane w kółko, harmonie przewalają się niespiesznie wprowadzając odbiorcę w swoisty trans z którego nie są w stanie wyrwać nawet przebijające się z tła nieśmiałe melodie. Katakumbową atmosferę potęgują dodatkowo niskie, grobowe wokale, niejednokrotnie w różnych, nakładających się na siebie tonacjach. Ponadto dodatkowo przytłacza ciężar brzmienia tych nagrań, sprawiając, że czuć w powietrzu zgniliznę i trupi odór. Nie jest to muzyka która daje się eksplorować w nieskończoność, gdyż wszystko wiadome jest w zasadzie po jednym odsłuchu. Ona nie porywa, ona przybija, dręczy i wywołuje senne koszmary. Amerykanie, myślę że nieprzypadkowo, zamknęli czas swojego albumu w nieco ponad pół godziny, gdyż jest to dawka idealna by nie znużyć, lecz rozgnieść na bezkształtną, krwawą maź. Dodatkową jego zaletą jest niemożliwość bezpośredniego przyrównania „Ancient Woods” do jakiegokolwiek innego zespołu, co jedynie potwierdza moje wcześniejsze stwierdzenie o własnym przepisie na duchotę.  Sesje z tymi nagraniami są niczym upadek do basenu lawy i powolne opadanie na dno, czując jak nasze ciało płonie. Bardzo gęsta i ponura rzecz, z której najbardziej zadowoleni powinni być maniacy takich tworów jak Encoffination, Father Befouled, Disma czy Grave Upheaval.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz