czwartek, 3 listopada 2022

Recenzja Terrörhammer „Gateways To Hades”

 

Terrörhammer

„Gateways To Hades”

Osmose Productions 2022

To moje pierwsze zetknięcie z tym zespołem. Nigdy wcześniej nie wpadli mi w ręce choć istnieją od 2010 roku. Terrörhammer to serbski zespół, mający na koncie kilka singli oraz jedną płytę. Dwudziestego piątego listopada ukaże się ich drugi pełniak, a wyda go tym razem Osmose Productions. W sumie nie dziwię się, że Francuzi zainteresowali się tym tercetem, gdyż generowane przez nich dźwięki, w swym wyrazie są w pełni niezobowiązujące. Muzyka jaką reprezentują to mieszanka black, speed i thrash metalu, ale nie tylko, bo charakterystyczne melodie jak sposób szarpania strun, a także specyficzny pogłos na wokalach, mocno śmierdzi Running Wild. Dorzućmy do tego brudnego i ciężkiego rocka spod znaku Motörhead, teutońskiego grania z lat osiemdziesiątych w stylu chociażby Sodom, no i diabelskiego heavy, czyli Venom i mamy Terrörhammer. Na „Gateways To Hades” akordy płyną w wartkim tempie. Muzycy zasypują słuchacza chwytliwymi riffami o wyraźnej melodyce. Korzystając z wypróbowanych patentów wyżej wymienionych kapel, tworzą energetyczną mieszankę, która wchodzi z lekkością niczym niezwykle popularne ostatnio w naszym kraju słodziutkie radlery. Pomimo tego dość swobodnego podejścia jest tutaj całkiem zadziornie i wojowniczo, a wydobywające się z gardła śpiewaka pomrukiwania doskonale to podkreślają. Słychać, że Serbowie cieszą się tym co robią. Można odnieść wrażenie, iż muzyka ta wypływa z nich w naturalny sposób, po prostu mają ją we krwi. Taką „czarną polewkę” niejeden niechciany black metalowy adorator spałaszuje ze smakiem lub z rozkoszą wrzuci do odtwarzacza podczas samochodowej przejażdżki. Najnowsza produkcja chłopaków z byłej Jugosławii to prosty i banalny speed metal, czerpiący z różnych źródeł, a także przyprawiony piekielnymi ziołami. Smaczne intermezzo przed kolejnymi daniami o bardziej ważkim charakterze.

Shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz