Deathreat
„Zero
Trust”
Deformeating
Prod. 2017
Ten materiał liczy sobie co prawda już pięć, ale mam
taką zasadę, że jak ktoś mnie częstuje płytką, to materiał zawsze opiszę, czy
mi się podoba, czy nie. W tym przypadku akurat jest to opcja pierwsza. Może
dlatego, że cham jestem, to i prostą i chamską muzyką się bawię. Do takich
należy te szesnaście minut „Zero Trust”. Co my tu mamy… Do kotła wrzucono
przede wszystkim dużo punka, trochę hardcore’a, i odpowiednio doprawiono
thrashową, a nawet death’ową przyprawą. Największą zaletą tej muzyki jest
skoczność i rytmika. Kompozycje są krótkie i konkretne, oparte na niezbyt
skomplikowanych strukturach, jednocześnie mocno chwytliwe i bujające. Brzmienie mamy solidnie przybrudzone, na tej
samej zasadzie co sama muzyka i wyśpiewywane mocno wkurwionym głosem teksty
zrobione na zasadzie „Fuck off and die!”. Panowie ze światłem się nie ścigają,
ale grają raczej po mocnej czarnej niż na prozaku. Może niezbyt to wszystko
odkrywcze, ale zagrane tak, że kop lądujący na dupsku słuchacza jest zasadniczo
odczuwalny. Słychać, że chłopaki nagrali materiał nieco spontanicznie, ale
wyszedł im naprawdę niezły crossoverek, którego słucha się z zaciśniętą w górze
pięścią. Jeśli lubicie D.R.I. , S.O.D. , Disharge czy kanadyjski Slaughter, to
sprawdźcie sobie „Zero Trust”. Długo wam nie zejdzie, a nóż się spodoba. U mnie
nóżka chodzi. Dodam może jeszcze na koniec, że zespół kontynuuje obecnie
twórczość pod nazwą Distrüster, którego to debiut ukazał się właśnie nakładem
Ossuary Records, a którego recenzję mogliście przeczytać kilka tygodni temu.
Solidna rzecz.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz