poniedziałek, 28 listopada 2022

Recenzja Piołun „Rzeki Goryczy”

 

Piołun

„Rzeki Goryczy”

Malignant Voices 2022

Piołun… Kurwa, serio? A dlaczego nie od razu świerzop? Doprawdy pomysłowość w wymyślaniu polskojęzycznych nazw dla zespołów czasem może mocno rozbawić. Z tego też powodu z Piołuna mocno pożałtowałem z kołegami. No dobra, nazwa nazwą, ale jak jest z samą muzyką? Jak nie trudno się domyśleć, mamy tu do czynienia z polskim black metalem, zresztą śpiewanym także w naszym rodzimym języku. Panowie wyraźnie czerpią inspiracje z nordyckiej drugiej fali, lecz stanowi ona w ich przypadku jedynie zaczyn dla dźwięków które wysmażyli. Poza blizzardowymi tremolo sporo w ich kompozycjach tradycyjnego riffowania, chwilami mogącego kojarzyć się przede wszystkim z wczesnym Bathory. Te dwa elementy idealnie się uzupełniają sprawiając, że numery Piołuna są cholernie chwytliwe i zapamiętywalne. Panowie potrafią umiejętnie przechodzić z blastów w bardziej nastrojowe zwolnienia, poderwać z krzesła rytmicznym wejściem, zarzucić lekkim dysonansem czy też pobujać przed oczami hipnotyczną melodią albo uspokoić napięcie fragmentem akustycznym. I chyba w tej różnorodności drzemie największa zaleta tego albumu, bo słucha się go na jednym wdechu. Ponadto mocnej pikanterii dodają tu jadowite wokale wykrzykujące wcale nie tak banalne treści. Przy okazji, jeśli barwa głosu coś wam przypomina, to słusznie, bowiem japę drze tu nikt inny jak Sorth, człowiek znany z Blaze of Perdition. Pod względem brzmienia nie ma się w sumie do czego doczepić. Jest czytelnie, ale nie sterylnie, w standardach lat dziewięćdziesiątych. Tak sobie słucham tych nagrań i dochodzę do wniosku, że ten krążek, mimo iż w żadnym stopniu nie innowacyjny, bo będący tak naprawdę wypadkową między Mgłą a środkową Furią, tudzież innymi Kłami, jest naprawdę szalenie mocny i absorbujący. Dlatego też przekonany jestem, iż każdy maniak krajowego czarnego metalu łyknie go bez popitki i spędzi z nim wiele przyjemnych chwil. Mi te czterdzieści minut weszło gładziutko, niczym dobrze schłodzona wiśnióweczka produkcji teścia, po której kaca się nie uświadcza.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz