Genius
Ultor
"Wiatr"
Piekło‡Niebo 2022
Aż musiałem spojrzeć w kalendarz, ileż to lat upłynęło od
wydania "Nic Co Boskie Nie Jest Mi Obce". Okazuje się, że siedem.
Szmat czasu. Zatem fanów zespołu ucieszy zapewne fakt, że oto panowie wracają
właśnie z trzecim pełnym materiałem. Materiałem różniącym się od poprzedniego w
takim samym, a może nawet większym stopniu, co druga płyta od debiutu. Przede
wszystkim z góry nadmienię, iż z black metalu w jego najbardziej bezpośredniej
formie nie zostało tu zbyt wiele. Owszem, pozostał czarny kręgosłup, wokół
którego Genius Ultor jeszcze bardziej niż dotychczas bawi się formułą gatunku,
jednak to co oferuje "Wiatr" spokojnie można nazwać graniem mocno
awangardowym. Głównie dlatego, że jest to materiał sprawiający w dużej mierze
wrażenie czystej improwizacji, coraz bardziej intensyfikujące się od czwartego
na płycie, ponad piętnastominutowego "Koń turyński", bardzo mocno
kojarzącego mi się z Furiowym "Guido". Dużo w tym wszystkim grania
bardzo daleko wykraczającego poza ramy gatunku. Wiele fragmentów to teatralne
budowanie tajemniczego, dziwacznego nastroju, zestawianie ze sobą kontrastów,
choćby w postaci mocnych gitarowych akordów z akustycznym bajaniem. Sporo też
podróży w stany narkotyczne czy nawet klasyczną psychodelę. Niekiedy zespół
sięga po inspiracje tak daleko, że na myśl przychodzą mi wizjonerzy z
Wędrowcy-Tułacze-Zbiegi. Na "Wiatr" wszelkie szufladki i ramy,
podobnie jak w twórczości ekipy Sarsa, pękają z trzaskiem. Genius Ultor nie
zapominają jednak gdzie są ich korzenie, stąd możemy tu też doszukać się
elementów charakterystycznych dla północnej drugiej fali a nawet bardziej
klasycznych, thrashowych. Pomieszanie z poplątaniem, powiecie? Teoretycznie
tak, ale w tym cały szkopuł, że wszystko idealnie się tu ze sobą przegryza i,
nawet na tak oryginalnej pod tym względem rodzimej scenie, w pewnie sposób
wyróżnia spośród tłumu. Nie wspomniałem jeszcze o wokalach. Te są równie
różnorodne pod względem ekspresji co sama muzyka, a w połączeniu z mocno
intrygującymi i dającymi do myślenia tekstami (dla jednych będzie to poezja,
dla innych grafomania) tworzą obraz pełen niezwykłych emocji. Zresztą według
mnie, sposób wysławiania się i przekazywania myśli może tu kojarzyć się z
odeszłym niedawno mistrzem. Tak sobie słucham tych sześciu kawałków po raz
kolejny i dochodzę do wniosku, że bliżej im tak naprawdę do twórczości Túrin
Turambar (czyli podstawowego projektu Zgorzela) niż poprzedniego Genius Ultor.
Mniejsza jednak o nazwy. "Wiatr" nie jest pozycją łatwą. Dla wielu
może okazać się nawet niestrawną, co wcale by mnie nie zdziwiło. Ja powiem
krótko - im głębiej zanurzam się w ten dziwaczny krajobraz, tym mocniej jestem
nim zafascynowany. Ta płyta jest niczym labirynt. Można w niej błądzić, ale
przy okazji odkrywać rzeczy wcześniej nie widziane i doświadczać czegoś nowego.
Nawet idąc wielokrotnie tą samą ścieżką. Ja się do wyjścia nie spieszę, mi tu
dobrze.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz