niedziela, 27 listopada 2022

Recenzja Mag „Pod Krwawym Księżycem”

 

Mag

„Pod Krwawym Księżycem”

Piranha Music 2022

Raz na jakiś czas trafia się płyta z gatunków mi, że tak to ujmę, pobocznych, która kompletnie niespodziewanie namiesza mi w głowie. Taką właśnie jawi się „Pod Krwawym Księżycem” toruńskiego Maga. Zespół to kompletnie mi nieznany, a rzeczona płyta to ich drugie duże wydawnictwo. Już utwór tytułowy, stanowiący introdukcję do pozostałych pięciu kompozycji mnie zainteresował. Niby krótki instrumental, ale jednak niebanalny. To co następuje później to… czary. Widać nazwa zespołu nie jest tu bynajmniej przypadkowa, gdyż dźwięki przez niego tworzone są niczym gęste kłęby narkotycznego dymu, który oplata ze wszystkich stron, zabierając słuchacza w inny stan umysłu. Mag porusza się głównie w klimatach sludge stonerowych, jednak ich kompozycje wcale nie są ani szablonowe ani oczywiste. Co prawda charakterystycznie dla gatunku brzmiące gitary zazwyczaj mielą powolnie, budując  hipnotyzujący podkład, jednak bardzo często udaje się chłopakom wymykać z ram kanonu i zaskakiwać. Choćby wychodzącymi na pierwszy plan melodyjnymi, nieprzeciętnie chwytającymi partiami, świdrującymi tremolo czy nagłymi przyspieszeniami. Te dodatki sprawiają, że w muzyce Maga co chwilę coś się dzieje, coś się zmienia. Zespół płynnie tasuje inspiracjami sięgającymi nie tylko oczywistego Electric Wizard, lecz także Kyuss czy Kat. Zresztą mówiąc o tym ostatnim, to rzućcie uchem na początek „W Tym Domu Wszystko Było Stare”. Osobiście przez chwilę myślałem, że słyszę tu Romka Kostrzewskiego. Same teksty, wyśpiewywane w bardzo ekspresyjny, chwilami dosłownie narzucający emocje sposób, także chwilami kojarzyć mogą się z twórczością mistrza, a wachlarz ekspresji wokalnych Konstantego Mierzejewskiego zastosowany na tych nagraniach potrafi budzić autentyczny respekt. Będąc przy zawartości lirycznej wspomnieć można jeszcze jeden bardzo oryginalny zabieg. Otóż w „Tryktrak” obok tekstu autorskiego usłyszymy… instrukcję do wymienionej w tytule gry. I tak mocno hipnotyczny nastrój albumu potęguje dodatkowo bardzo oszczędnie i rozważnie dawkowana elektronika, stanowiąc nieodzowny dodatek do całości. Słuchając „Pod Krwawym Księżycem” można mocno odpłynąć i zapomnieć o otaczającej rzeczywistości. Stoner w wykonaniu Maga ma własne, niepodrabialne oblicze. Słychać, że panowie mają w tym gatunku bardzo dużo do powiedzenia i to od siebie, a nie jedynie za pomocą cytatów. A takie wydawnictwa cenię sobie najbardziej. Zdecydowanie polecam zapoznać się z tym krążkiem, nie tylko brodatym hipisom w jeansowych katanach. I tylko uważajcie, bo od tych dźwięków można się uzależnić. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz