Mag
„Pod
Krwawym Księżycem”
Piranha Music 2022
Raz na jakiś czas trafia się płyta z gatunków mi, że
tak to ujmę, pobocznych, która kompletnie niespodziewanie namiesza mi w głowie.
Taką właśnie jawi się „Pod Krwawym Księżycem” toruńskiego Maga. Zespół to kompletnie
mi nieznany, a rzeczona płyta to ich drugie duże wydawnictwo. Już utwór
tytułowy, stanowiący introdukcję do pozostałych pięciu kompozycji mnie zainteresował.
Niby krótki instrumental, ale jednak niebanalny. To co następuje później to…
czary. Widać nazwa zespołu nie jest tu bynajmniej przypadkowa, gdyż dźwięki
przez niego tworzone są niczym gęste kłęby narkotycznego dymu, który oplata ze
wszystkich stron, zabierając słuchacza w inny stan umysłu. Mag porusza się
głównie w klimatach sludge stonerowych, jednak ich kompozycje wcale nie są ani
szablonowe ani oczywiste. Co prawda charakterystycznie dla gatunku brzmiące
gitary zazwyczaj mielą powolnie, budując
hipnotyzujący podkład, jednak bardzo często udaje się chłopakom wymykać
z ram kanonu i zaskakiwać. Choćby wychodzącymi na pierwszy plan melodyjnymi,
nieprzeciętnie chwytającymi partiami, świdrującymi tremolo czy nagłymi
przyspieszeniami. Te dodatki sprawiają, że w muzyce Maga co chwilę coś się
dzieje, coś się zmienia. Zespół płynnie tasuje inspiracjami sięgającymi nie
tylko oczywistego Electric Wizard, lecz także Kyuss czy Kat. Zresztą mówiąc o
tym ostatnim, to rzućcie uchem na początek „W Tym Domu Wszystko Było Stare”.
Osobiście przez chwilę myślałem, że słyszę tu Romka Kostrzewskiego. Same teksty,
wyśpiewywane w bardzo ekspresyjny, chwilami dosłownie narzucający emocje
sposób, także chwilami kojarzyć mogą się z twórczością mistrza, a wachlarz
ekspresji wokalnych Konstantego Mierzejewskiego zastosowany na tych nagraniach
potrafi budzić autentyczny respekt. Będąc przy zawartości lirycznej wspomnieć
można jeszcze jeden bardzo oryginalny zabieg. Otóż w „Tryktrak” obok tekstu
autorskiego usłyszymy… instrukcję do wymienionej w tytule gry. I tak mocno
hipnotyczny nastrój albumu potęguje dodatkowo bardzo oszczędnie i rozważnie
dawkowana elektronika, stanowiąc nieodzowny dodatek do całości. Słuchając „Pod
Krwawym Księżycem” można mocno odpłynąć i zapomnieć o otaczającej
rzeczywistości. Stoner w wykonaniu Maga ma własne, niepodrabialne oblicze.
Słychać, że panowie mają w tym gatunku bardzo dużo do powiedzenia i to od
siebie, a nie jedynie za pomocą cytatów. A takie wydawnictwa cenię sobie
najbardziej. Zdecydowanie polecam zapoznać się z tym krążkiem, nie tylko
brodatym hipisom w jeansowych katanach. I tylko uważajcie, bo od tych dźwięków
można się uzależnić. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz