In Pain
„The Thing From The Grave”
Helter Skelter Productions / Regain Records 2022
In
Pain nie rozpieszcza swoich fanów wydawnictwami. Istnieją już od 1992 roku i
poza paroma demami i dwoma epkami, wydali w październiku dopiero drugi album.
Nie są mi znane perypetie tych Szwedów i dlaczego tak słabo u nich z
nagrywaniem też nie wiem, ale swoją pierwszą płytę zarejestrowali aż po
dwudziestu siedmiu latach od momentu, w którym założyli kapelę. Nic to, bo mamy
„The Thing From The Grave”, zawierający, podobnie jak „jedynka”, dziewięć
numerów szwedzkiego i do bólu klasycznego death metalu. W ogóle In Pain można
by było nazwać swoistym wehikułem czasu, gdyż wraz z późno wydanym „The Sound
Of Death” zabrali słuchaczy wprost do pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych
poprzedniego wieku. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej produkcji. Dostajemy
tu typowe jak na tamte czasy szwedzkie riffy. Dźwięki płyną w średnim tempie i
tylko niekiedy zrywają się do krótkiego oraz ociężałego kłusu. Gitary są tu nad
wyraz mięsiste, mocno przypominają Grave, a także Funebre, ale to z demosa.
Muzycy z pełnym rozmysłem używają kultowego HM-2, aby osiągnąć ten efekt.
Zerknijcie na okładkę pierwszego longa i zwróćcie uwagę na to co znajduje się w
ręce, która wystaje z grobu, to kurwa nie jest przypadek. Brzmienie jest
totalnie ciężkie, a sekcja rytmiczna ze swoimi d-beatami, wyrosłymi z
tamtejszego kängpunk’a, ładnych kilka kilogramów całości dodaje. Pomimo tej
niezwykłej słoniowatości i miażdżącego charakteru, to świetnie się tego słucha.
Akordy są chwytliwe i łatwo wpadają w ucho, a bujają równie zajebiście. Poza
gniotącymi i w swym wyrazie posępnymi tonami, od czasu do czasu otrzymujemy
nienachalne melodie oraz solówki, aby odetchnąć na chwilę, ale chłopaki z In
Pain, ogólnie rzecz biorąc, nie ceregielą się z odbiorcami. Przecież to death
metal, zatem musi być brutalnie, boleśnie duszno i smoliście, co podkreśla swym
szorstkim wokalem Michael Andersson. Jeśli nie obca Wam śmierć, śmierdzące
bagna i zabłocone cmentarze, to bierzcie w ciemno. Jeśli już dawno macie za
sobą ten typ muzykowania i w gruncie rzeczy na oklepany i pozbawiony
odkrywczości death metal, nie chcecie tracić czasu, to sobie odpuśćcie.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz