wtorek, 8 listopada 2022

Recenzja In Pain „The Thing From The Grave”

 

In Pain

„The Thing From The Grave”

Helter Skelter Productions / Regain Records 2022

In Pain nie rozpieszcza swoich fanów wydawnictwami. Istnieją już od 1992 roku i poza paroma demami i dwoma epkami, wydali w październiku dopiero drugi album. Nie są mi znane perypetie tych Szwedów i dlaczego tak słabo u nich z nagrywaniem też nie wiem, ale swoją pierwszą płytę zarejestrowali aż po dwudziestu siedmiu latach od momentu, w którym założyli kapelę. Nic to, bo mamy „The Thing From The Grave”, zawierający, podobnie jak „jedynka”, dziewięć numerów szwedzkiego i do bólu klasycznego death metalu. W ogóle In Pain można by było nazwać swoistym wehikułem czasu, gdyż wraz z późno wydanym „The Sound Of Death” zabrali słuchaczy wprost do pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej produkcji. Dostajemy tu typowe jak na tamte czasy szwedzkie riffy. Dźwięki płyną w średnim tempie i tylko niekiedy zrywają się do krótkiego oraz ociężałego kłusu. Gitary są tu nad wyraz mięsiste, mocno przypominają Grave, a także Funebre, ale to z demosa. Muzycy z pełnym rozmysłem używają kultowego HM-2, aby osiągnąć ten efekt. Zerknijcie na okładkę pierwszego longa i zwróćcie uwagę na to co znajduje się w ręce, która wystaje z grobu, to kurwa nie jest przypadek. Brzmienie jest totalnie ciężkie, a sekcja rytmiczna ze swoimi d-beatami, wyrosłymi z tamtejszego kängpunk’a, ładnych kilka kilogramów całości dodaje. Pomimo tej niezwykłej słoniowatości i miażdżącego charakteru, to świetnie się tego słucha. Akordy są chwytliwe i łatwo wpadają w ucho, a bujają równie zajebiście. Poza gniotącymi i w swym wyrazie posępnymi tonami, od czasu do czasu otrzymujemy nienachalne melodie oraz solówki, aby odetchnąć na chwilę, ale chłopaki z In Pain, ogólnie rzecz biorąc, nie ceregielą się z odbiorcami. Przecież to death metal, zatem musi być brutalnie, boleśnie duszno i smoliście, co podkreśla swym szorstkim wokalem Michael Andersson. Jeśli nie obca Wam śmierć, śmierdzące bagna i zabłocone cmentarze, to bierzcie w ciemno. Jeśli już dawno macie za sobą ten typ muzykowania i w gruncie rzeczy na oklepany i pozbawiony odkrywczości death metal, nie chcecie tracić czasu, to sobie odpuśćcie.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz