Graveyard Winds
„Assault to the Coffin”
Fallen Temple 2022
Już jakiś czas nie gościliśmy w Kolumbii, więc czas
chyba zajrzeć i sprawdzić, co nowego się na tamtejszej scenie dzieje. A dzieje
się na przykład Graveyard Winds. Zespół to młody, bo mający w dorobku jedynie
promo z początku dwudziestego pierwszego roku. „Assault to the Coffin” zawiera
z kolei oba zawarte na nim numery, plus dwa nowe. Tempo pracy panowie mają
zatem niezbyt bystre, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Co można o tym materiale
powiedzieć… Przede wszystkim to, że jest on nieco niezdecydowany. Otwierający
mini „Dagon” to raczej typowy, dość toporny numer deathmetalowy, w zasadzie
niczym się nie wyróżniający z tłumu. Ot, trochę patatajni, spora kapka Incantation
w średnim tempie i krótka solóweczka. Numer jakich tysiące. Na szczęście od „De
Masticatione Mortuorum In Tumulis” robi się ciekawiej, a to za sprawą
pojawiających się zdecydowanie bardziej brytyjskich melodii doom/death
metalowych. Szczególnie mocno zajeżdża tu wczesnymi Paradajsami, ciekawsze też
jawią się wokale odstępujące od jednolitego, niskiego growlu. W środkowej
części panowie nieco przyspieszają, wchodząc ponownie w tryb motoryczny, ale
tylko na chwilę, bo akordy zaraz się zmieniają, by finalnie powrócić na
brytyjskie poletko. Dalsza część materiału to taka właśnie mieszanka prostego
smirt metalu z grobowymi, melodyjniejszymi fragmentami i przeplatana całkiem
niezgorszymi, Deathowymi solówkami. Słychać tu także chwilami wyraźnie Bolt Thorowerową
motorykę. Całkiem nieźle to płynie i słucha się tych nagrań bez ziewania. Bo
pomysły chłopaki mają i potrafią swoje kompozycje odpowiednio balansować.
Brzmienie też jest leganckie, czytelne ale nie sterylne. Z drugiej jednak
strony Kolumbijczycy to nie Kolumb i Ameryki nie odkrywają. Do urwania dupy też
im daleko, zatem według mnie materiał ten zapewne niczym kameleon wkomponuje
się w masę wydawniczego planktonu i zanabędą go jedynie najbardziej zagorzali
fani gatunku. Nie mniej jednak kilka odsłuchów można „Assault to the Coffin”
poświęcić bez późniejszego narzekania, że mogłem zamiast tego iść na grzyby.
Graveyard Winds jakieś nadzieje na przyszłość daje, zwłaszcza jeśli poszliby w
te melodyjne harmonie, bo im wychodzą. Co się z tego wykluje – zobaczymy
następnym razem. Na razie, w skali szkolnej, stawiam im mocną trójkę, ale bez
plusa.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz