wtorek, 1 listopada 2022

Recenzja THRONEUM „Deathmass of the Gravedancer”

 

THRONEUM

„Deathmass of the Gravedancer” (Re-Issue)

Old Temple 2022

 


No to żeśmy się kurwa doczekali! Czego? Ano oczywiście wznowienia kolejnej płyty bluźnierców z Throneum. Tym razem wybór padł na czwarty album tej hordy, a odpowiedzialny za ten bezbożny czyn jest nie kto inny, tylko Eryk z Old Temple. Myślę, że wielu maniaków powinno za to w ramach dziękczynienia co najmniej obmyć i ucałować mu stopy. Powinni to zrobić zwłaszcza ci, którzy jakiś czas temu zbudowali już zespołowi ołtarzyk z czarnymi świecami po bokach, a jeszcze z różnych przyczyn nie mają „Deathmass of the Gravedancer” w swej kolekcji i oczywiście ci, którzy dopiero powoli poznają twórczość grupy ze Śląska, gdyż będą mieli okazję dołożyć kolejną cegiełkę, która pomoże wznieść świątynię ku ich czci. No i najchętniej tu zakończyłbym już tę recenzję, ale z racji tego, że być może będą ją także czytali nieco młodsi adepci, którzy prawdopodobnie dopiero co zaczynają zgłębiać tajniki szaleństwa, odniosę się także w kilku słowach do muzyki zawartej na tym albumie, choć znam ją już niemal na pamięć. Tak więc moi drodzy parafianie, jak to bywa w przypadku Throneum, napotkamy na tym albumie dźwięki na wskroś bluźniercze i obrazoburcze, na które bez dwóch zdań przychylnym okiem (nawet kakaowym) spogląda sam Szatan, że o Jego legionach już nie wspomnę. Każda sekunda tej muzy sławi Diabła przy pomocy miażdżących, robiących straszliwą rozpierduchę bębnów, grubego, chropowatego basu, smolistych riffów o konsystencji wrzącego mazutu i wokalach tak bluźnierczych, że większość boskich sług słysząc je, moczy się ze strachu. Wykurw ma zaiste ta płytka niesamowity, a ja przy okazji ponownego jej wydania ponownie sobie o tym przypomniałem, za co przy tej okazji składam także Erykowi piekielne dzięki. Żeby nie pierdolić bez sensu i nie popadać zarazem w demagogię, powiem tak: nie wyobrażam sobie, aby każdy, kto mieni się maniakalnym wyznawcą pierwotnego, surowego Death Metalu nie posiadał w swojej kolekcji tej płytki. Koniec, kropka. Old Temple lipy nigdy nie odpierdala, wiec i tym razem stanęła na wysokości zadania i ten plugawy ze wszech miar materiał wydała w kilku wariantach. Tak więc będzie to klasyczna wersja cd z odświeżoną szatą graficzną, limitowany do 66 kopii cd z naszywką i naklejką, Mc w dwóch kolorach (pomarańczowej i niebieskiej). Nie zabraknie także wersji digital dla komputerowych maniaków, którzy jakiekolwiek fizyczne nośniki uważają za relikty przeszłości. Oczywiście każdy, kto będzie chciał się nieco odziać i zarazem dołączyć  do oddanych wyznawców Throneum będzie miał okazję to uczynić, gdyż Eryk zadbał też i o ten aspekt  produkując koszulki w kilku barwach. Cóż więc pozostaje? Nic, tylko ku chwale Rogatego zamawiać, kupować, grosza nie żałować.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz