czwartek, 12 września 2024

Recenzja RUINY VEKOV „Balady Čiernych Nocí”

 

RUINY VEKOV

„Balady Čiernych Nocí”

Werewolf Promotion 2024

Wszyscy, nawet ci średnio zaangażowani obserwatorzy zauważyli zapewne, że Black Metalowa scena na Słowacji cały czas rozwijasię równomiernie i sukcesywnie rośnie w siłę. Hordy takie, jak Krolok, Immortal Hammer, Sirin, Krajiny Hmly, Solipsism, czy Machina Baphometa, to już rozpoznawalne załogi o ugruntowanej pozycji na Europejskiej mapie Diabelskiego grania. Myślę, że do tej grupy zespołów już niebawem dołączy kapela zwąca się  Ruiny Vekov, której pierwszy pełniak ukazał się niedawno pod sztandarami Werewolf Promotion. „Balady Čiernych Nocí”, bo o nim mowa, to trochę ponad 26 minut rasowego, jadowitego Black Metalu przyprawionego delikatnie pogańskimi wibracjami. Żadnej cepeliady ni potańcówki na klepisku tu panie kochany jednak nie uświadczysz. Kręgosłupem muzyki, jaką tworzą Ruiny Wieków jest tradycyjnie zorientowany, Czarci Metal zakorzeniony mocno w latach 90-tych. W strukturach każdego z sześciu wałków, jakie się tu znalazły słychać więc nawiązania do Skandynawskiej spuścizny II fali (zimne, surowe, zagęszczone niezgorzej, nasączone mrocznymi melodiami riffy), jak i elementy charakterystyczne dla Diabelskiej ściany wschodniej (specyficzna, gniewna, posiadająca nielichy ciężar rytmika, złowieszcze wokale w języku autochtonów, czy klimatyczne pasaże wioseł wsparte akustycznymi miniaturami i obrzędowymi deklamacjami). Szkołę Polską przywodzą mi natomiast na myśl ortodoksyjne, grubo wykończone, piekielnie agresywne linie basu, oraz bogata, gitarowa ornamentyka. „Ballady Czarnych Nocy” to naprawdę bardzo udany krążek. Dziki, jadowity i przesiąknięty Złem, a zarazem wciągający, zniewalający swą atmosferą, niemal transowy i mizantropijny. Można popłynąć z tymi dźwiękami, zwłaszcza jeżeli dopadła nas melancholia, bądź pesymistyczne odrętwienie na granicy apatii. Myślę, że warto mieć oko na tę hordę, zwłaszcza fani klimatycznej czerni powinni wpisać sobie jej nazwę do swoich kalendarzyków. Mnie ta płytka zaintrygowała na tyle, że na pewno sprawdzę, co Ruiny Vekov ulepią na swym kolejnym (najlepiej drugim, pełnym) materiale.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz