Sadistic
Messiah
„Dehumanizing Process”
Thrash Or Death Rec. 2022
Konia z rzędem, kto słyszał o brazylijskim Sadistic
Messiah. No chyba, że mówimy o fanach maniakalnie śledzących tamtejszą scenę.
Mi się rzeczona nazwa o uszy nigdy nie obiła, bo bym na bank zapamiętał. Ale
zaległości zawsze można nadrobić. „Dehumanizing Process” wcisnął mi w łapy
lokalny maniak thrash metalu. Zatem już przed włożeniem płyty do odtwarzacza
wiedziałem mniej więcej, czego się mogę spodziewać. W rzeczy samej, drugi album
tego duetu, wydany dwa lata temu, to esencja gatunku, głównie spod znaku szkoły
niemieckiej. Na „Dehumanizing Process” składa się osiem numerów, dających
łącznie trzydzieści pięć minut muzyki wypełnionej staroszkolnymi riffami.
Podstawową wartość dodaną stanowi tutaj ich różnorodność. Brazylijczycy
potrafią przyspieszyć, dodatkowo podkręcając atmosferę agresywną solówką, jak i
zdecydowanie zwolnić tempo, raniąc wówczas jakby jeszcze głębiej akordami z
lekka zahaczającymi nawet o stylistykę deathmetalową (najbardziej do głowy
przychodzi mi chyba w tym temacie Pestilence). Będąc przy porównaniach, to
mając na uwadze sposób kostkowania, zdecydowanie można pomyśleć o wczesnym
Kreator. No rzućcie uchem choćby na akordy w „Fighting Man on Mars” i
powiedzcie, że mam urojenia. Chwilami nawet sposób artykułowania fraz
przypominać może weganina Petrozzę. Gdzie indziej brzmienie gitary podchodzi bardzo
blisko Sodom, a i melodie zdają się chwilami jakoś dziwnie znajome. Zresztą jak
by tego materiału nie rozkładać na czynniki pierwsze, wszystko i tak sprowadza
się do lat świetności thrash metalu, którego to Sadistic Messiah są
niekwestionowanymi spadkobiercami. I tak samo jak klasycy, czterdzieści lat
temu, potrafią swoją twórczością rozruszać umarlaka. Przecież jeśli przy takim
„Reanimating Bodies” komuś nie włączy się automatycznie headbanging (no chyba,
że ma akurat założony gorset ortopedyczny, to jest usprawiedliwiony), to
powinien czem prędzej udać się do laryngologa. Pięknie się w tej muzyce zazębiają
poszczególne składowe a panowie z Sao Paulo potrafią z aptekarską dokładnością
dozować pomysły tak, byśmy ani przez chwilę nie mogli się od „Dehumanizing
Process” oderwać. Uważam, że zdecydowanie warto sięgnąć po ten krążek, i to nie
tylko w przypadku kiedy naszym klasycznym ubrankiem wyjściowym jest niebieska
katana z pięćdziesięcioma naszywkami i białe high-topy. Dobra muza!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz