środa, 11 września 2024

Recenzja Sadistic Messiah „Dehumanizing Process”

 

Sadistic Messiah

„Dehumanizing Process”

Thrash Or Death Rec. 2022

Konia z rzędem, kto słyszał o brazylijskim Sadistic Messiah. No chyba, że mówimy o fanach maniakalnie śledzących tamtejszą scenę. Mi się rzeczona nazwa o uszy nigdy nie obiła, bo bym na bank zapamiętał. Ale zaległości zawsze można nadrobić. „Dehumanizing Process” wcisnął mi w łapy lokalny maniak thrash metalu. Zatem już przed włożeniem płyty do odtwarzacza wiedziałem mniej więcej, czego się mogę spodziewać. W rzeczy samej, drugi album tego duetu, wydany dwa lata temu, to esencja gatunku, głównie spod znaku szkoły niemieckiej. Na „Dehumanizing Process” składa się osiem numerów, dających łącznie trzydzieści pięć minut muzyki wypełnionej staroszkolnymi riffami. Podstawową wartość dodaną stanowi tutaj ich różnorodność. Brazylijczycy potrafią przyspieszyć, dodatkowo podkręcając atmosferę agresywną solówką, jak i zdecydowanie zwolnić tempo, raniąc wówczas jakby jeszcze głębiej akordami z lekka zahaczającymi nawet o stylistykę deathmetalową (najbardziej do głowy przychodzi mi chyba w tym temacie Pestilence). Będąc przy porównaniach, to mając na uwadze sposób kostkowania, zdecydowanie można pomyśleć o wczesnym Kreator. No rzućcie uchem choćby na akordy w „Fighting Man on Mars” i powiedzcie, że mam urojenia. Chwilami nawet sposób artykułowania fraz przypominać może weganina Petrozzę. Gdzie indziej brzmienie gitary podchodzi bardzo blisko Sodom, a i melodie zdają się chwilami jakoś dziwnie znajome. Zresztą jak by tego materiału nie rozkładać na czynniki pierwsze, wszystko i tak sprowadza się do lat świetności thrash metalu, którego to Sadistic Messiah są niekwestionowanymi spadkobiercami. I tak samo jak klasycy, czterdzieści lat temu, potrafią swoją twórczością rozruszać umarlaka. Przecież jeśli przy takim „Reanimating Bodies” komuś nie włączy się automatycznie headbanging (no chyba, że ma akurat założony gorset ortopedyczny, to jest usprawiedliwiony), to powinien czem prędzej udać się do laryngologa. Pięknie się w tej muzyce zazębiają poszczególne składowe a panowie z Sao Paulo potrafią z aptekarską dokładnością dozować pomysły tak, byśmy ani przez chwilę nie mogli się od „Dehumanizing Process” oderwać. Uważam, że zdecydowanie warto sięgnąć po ten krążek, i to nie tylko w przypadku kiedy naszym klasycznym ubrankiem wyjściowym jest niebieska katana z pięćdziesięcioma naszywkami i białe high-topy. Dobra muza!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz