niedziela, 8 września 2024

Recenzja Ulvehunger „Retaliation”

 

Ulvehunger

„Retaliation”

Darkness Shall Rise 2024

Ulvehunger to świeżutki super-band złożony z muzyków norweskiej sceny takich jak Frost (Satyricon), Anders Odden (Cadaver), L.J. Balvaz (Balvaz) i K.B. Fletcher (Disgusting). Jak każdy wie, przy takim zestawieniu utytułowanych grajków efekt może być dwojaki, bo albo będzie kupa, albo będzie dobrze. W przypadku debiutu Ulvehunger wyszła mi ta druga opcja, choć nie do końca. Debiut tej kapeli to dziesięć numerów utrzymanych w black-death metalowym tonie, które zanadto nie rozpieszczają słuchacza, ponieważ są one dość intensywne i tną boleśnie. Dzieje się tak za sprawą energicznych i gęstych riffów, które pędzą momentami w speed-metalowym stylu w towarzystwie thrashowo bijącej perkusji i wyraźnie słyszalnego basu. Instrumentom wtórują oczywiście równie ostre wokale, które z delikatnością tarnika kaleczą uszy. Mam świadomość, że wyżej wymienione przymiotniki nic specjalnego nie wyrażają i ten krótki opis można by było zastosować do wielu wydawnictw z tego gatunku, ale w tych agresywnych nutach, miarowych zwolnieniach i wirtuozerskich solówkach obecnych na „Retaliation” jest coś jeszcze. Chodzi mi o ten specyficzny dla kraju ze stolicą w Oslo flow, który niosą ze sobą utwory Ulvehunger, gdyż wypływająca z nich nienawiść w połączeniu z black’n’rollowym bujaniem jest nie do podrobienia przez inne nacje. Te jedyne w swoim rodzaju melodie, z których jątrzy się norweska melancholia, zestawione z przeciwstawnymi sobie ostrymi jak skalpel akordami, generują skrajnie furiacką i diaboliczną muzę, której intencje są niezmiernie oczywiste. Kwartet ten, tworząc aranżacje na tą płytę porzucił w znacznym stopniu wpływy drugiej fali, koncentrując się raczej na latach osiemdziesiątych, kiedy to dominowało siarczyście biczujące kostkowanie. Zatem za pośrednictwem „Retaliation” nie dostajemy żadnych tremolo, lecz szereg zaciekle atakujących riffów, które potrafią także wytracić swe tempo, zamieniając się w klimatyczne i złowrogie gniecenia o rytmice wgniatającej w fotel. Rzecz jasna Ulvehunger nie zapomina również o bliskich związkach tamtejszych scen black-death i punk i nie omieszkał dodać do swoich kompozycji kilku anarchistycznych wtrąceń, co wpuściło tutaj odrobinę wpływów grania znanego z początku lat dziewięćdziesiątych, a one nadały temu krążkowi nieco brudu i dodatkowego kopa. Tenjeden minus, o którym wspomniałem na wstępie objawia się w nadmiernej chwytliwości i co za tym idzie przebojowości „Retaliation”. Po takim składzie spodziewałem się cięższej i mroczniejszej aury, ale co tam! Jest dobrze. Kawał czarciego grania we współczesnym i delikatnie miejskim ujęciu w oparciu o klasyczne wzorce. Łoi skórę i basta!

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz