środa, 25 września 2024

Recenzja Lintver “The Worst Is Yet To Come”

 

Lintver

“The Worst Is Yet To Come”

Independent 2022

Tak sobie próbuję przypomnieć, kiedy to, a raczej czy w ogóle, miałem do czynienia ze słoweńskim thrash metalem, i jakoś nic mi nie przychodzi do głowy. Zatem, nawet jeśli kiedyś miałem okazję, to nie było to najwyraźniej niezapomniane doświadczenie. Dziś sytuacja ta może ulec zmianie, a to za sprawą trzeciego w dorobku krążka Lintver. Materiał ten co prawda wydany został dobre dwa lata temu, lecz świata jakoś nie zawojował. A szkoda, bo jest to niewątpliwie rzecz, na którą warto zwrócić uwagę. „The Worst Is Yet To Come” to prawie pięćdziesiąt minut technicznego i pokombinowanego thrashu. Przede wszystkim materiał ten charakteryzuje wszechobecna różnorodność. Lintver nie trzymają się sztywno schematu. Ich kompozycje co chwilę, na zmianę, przyspieszają i zwalniają, linie melodyczne przecinają się, urywają i niespodziewanie ewoluują. Dowodzi to ewidentnie, że prostota, to nie jest dla Słoweńców słowo – klucz. Słuchając któregokolwiek z dziesięciu utworów składających się na ten album, nie ma się co za bardzo przyzwyczajać do riffu który w danej chwili słyszymy, gdyż bardziej niż pewne jest, że nim piosenka się skończy, niejednokrotnie się on zmieni, robiąc w międzyczasie miejsce na przynajmniej jedną solówkę. Sposób w jaki zostały tu posklejane poszczególne aranże chwilami kojarzy mi się trochę z uproszczonym Atheist, albo przynajmniej Coronerem z ich wielce niedocenianego „Grin”. Co jednak ważne, Lintver nie starają się być techniczni na siłę. Idealnie wręcz dozują swoje instrumentalne popisy, nie przekraczając cienkiej granicy, za którą mieszka bardziej wydziwianie niż muzyka. Z kolei w miejscach, gdzie panowie nawiązują do bardziej tradycyjnego, staroszkolnego thrashu, mam nieodparte wrażenie, że jednym z zespołów, który, poza wyżej wymienionymi, wywarł na nich silny wpływ był także amerykański Testament. No, ale idąc tym tropem, można by się kolejnych porównań doszukać jeszcze przynajmniej kilku. A to akurat jest w tym przypadku sprawą drugoplanową. Najważniejsze, że Lintver posłyszane gdzieś historie opowiadają własnym językiem i wychodzi im to wyśmienicie. Cholernie wciągający jest ten album, a jego oragnianie na pewno nie kończy się na dwóch odsłuchach. Radzę wam sprawić sobie „The Worst Is Yet To Come”, bo gwarantuję, że spędzicie przy tych nagraniach wiele wieczorów. Kurwa, słoweński thrash, kto by pomyślał…

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz