czwartek, 26 września 2024

Recenzja Mourners Lament „A Grey Farewell”

 

Mourners Lament

„A Grey Farewell”

Personal Rec. 2024

Po ten album sięgnąłem wyłącznie dlatego, że jego okładka bardzo mi się skojarzyła z “Endless Pilgrimage” Grave Miasma. Oczywiście nie oczekiwałem bliźniaczej muzyki, i takowej nie dostałem, ale czegoś się dowiedziałem. Zdajecie sobie sprawę, że nawet w Chile mieszkają smutasy? Nie, no dobra, taki żart, przecież wiadomo, że nie tylko death czy black metalem kraj ten stoi. Od dwóch dekad działa tam też Mourners Lament, którzy to właśnie wypuścili płytę o bardzo jesiennym tytule. Zawiera ona godzinę death/doom metalu w stylu, który dawno mi się przejadł, przynajmniej jeśli nie jest podany w wyjątkowo ciekawy sposób. Na „Grey Farewell” niestety niczego odkrywczego, ani intrygującego nie znalazłem. Znalazłem natomiast sześć długich kompozycji wypełnionych płaczem (zapewne żałobników, przecież nazwa zobowiązuje), smutkiem i żalem. Chilijczycy w dość udany sposób kultywują tradycje zapoczątkowane, a następnie kontynuowane, przez takie zespoły jak My Dying Bride (ten późniejszy, jak już Aaron stwierdził, że umie śpiewać), Skepticism, Mournful Congregation czy Doom:VS. Jest w tych piosenkach sporo ciężkich harmonii, zazwyczaj krążących nad głową niczym burzowe chmury, z których kapie deszcz. Tylko że słony. W tle plumkają obowiązkowe klawisze, wygrywające swoje szare melodie, a wokale prowadzą jakże oklepane dialogi między wściekłym lwem a smutnym kochankiem, któremu z rozpaczy pękło serduszko. Są też romantyczne szepty przy fortepianie, a jak! Jest sporo zwolnień i przejść we fragmenty czysto klawiszowe, i tylko… panienki śpiewającej z drugiego planu brakuje. Może się pocięła przy tak rozpaczliwych dźwiękach. Ten krążek po raz kolejny udowodnił mi, że w rzeczonym gatunku naprawdę ciężko znaleźć cokolwiek wartościowego, a zdecydowana większość wydawnictw to nudne smęty dla platonicznie zakochanych. Ja się tymi piosenkami zmęczyłem i wracać do nich nie mam zamiaru. Jeśli miałbym ten album komukolwiek polecić, to chyba tylko i wyłącznie oddanym fanom gatunku. Pozostali niech se dadzą spokój, bo szkoda czasu. I szkoda takiej fajnej okładki.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz