poniedziałek, 9 września 2024

Recenzja PERUNWIT „Iskeide Ragana”

 

PERUNWIT

„Iskeide Ragana”

Werewolf Promotion 2024

 


Perunwit ostatnimi czasy niezbyt często wydaje kolejne albumy długogrające (poprzedni zatytułowany „Heathen” ukazał się wszak 10 lat temu), jednak każda, kolejna ich płyta jest w tej chwili niezaprzeczalnym synonimem jakości. Koniec marca tego roku, to czas, kiedy ukazał się siódmy duży krążek rzeczonego projektu i od razu nadmienię, że jest to płytka, która bardzo mi się podoba i która spodoba się z pewnością także i dotychczasowym fanom muzyki zespołu, choć jest ona nieco odmienna od albumu „Pogańskiego” z roku 2014. Nadal co prawda słychać tu pogański, folkowy kręgosłup poszczególnych kompozycji, jednak całość bardzo mocno zbliża się, jak na moje ucho do muzyki obrzędowej, a chwilami wręcz rytualnej. Główny ton tej produkcji nadają wszelakiego rodzaju elementy rytmiczne, począwszy od grzmiących złowrogo i głęboko bębnów obręczowych i ramowych (Bendir), poprzez bitewnie brzmiące bębny kielichowe, a skończywszy na hipnotyzujących liniach bębnów szamańskich i potężnych tamburynów. Niemniej ważne w budowaniu ceremonialnej atmosfery tej produkcji są instrumenty z rodziny chordofonów smyczkowych (Wiolonczela, Skrzypce, czy Vielle), jak również dzwony syberyjskie, wszelakiego rodzaju inwokacje, nawiedzone szepty, czy obłąkane, obsesyjne, a chwilami wręcz opętańcze wokale, zarówno męskie, jak i żeńskie. Robotę robią także gustownie wykorzystane, wojenne efekty specjalne i sample, które dodają temu wydawnictwu wyśmienitego, nieco militarnego, podniosłego  posmaku przedchrześcijańskich czasów plemiennych. Niektórzy z czytających te słowa stwierdzą pewnie, że nie do końca mam rację, inni powiedzą wprost, że pierdolę głupoty, ale tak „widzę” dźwięki zawarte na tej płycie i takie emocje mną targają, kiedy z nimi obcuję. Oczywiście każdy z Was może odczuwać muzykę z tegorocznej produkcji Perunwit zgoła odmiennie i w tym także tkwi niewątpliwie jej wielka siła. Każdy, kto jej wysłucha, będzie trawił ją nieco inaczej i we właściwy sobie sposób. Tak, czy owak, jakby na temat nie spojrzeć, „Iskeide Ragana” to krążek wyborny, w który wkręciłem się głęboko i namiętnie. Na taką płytkę warto było cierpliwie czekać nawet i całą dekadę. Życzyłbym sobie jednak, aby kolejny album tego zacnego projektu ukazał się szybciej, zdecydowanie szybciej.

 

Hatzamoth

1 komentarz: