„Iskeide Ragana”
Werewolf Promotion 2024
Perunwit
ostatnimi czasy niezbyt często wydaje kolejne albumy długogrające (poprzedni
zatytułowany „Heathen” ukazał się wszak 10 lat temu), jednak każda, kolejna ich
płyta jest w tej chwili niezaprzeczalnym synonimem jakości. Koniec marca tego
roku, to czas, kiedy ukazał się siódmy duży krążek rzeczonego projektu i od
razu nadmienię, że jest to płytka, która bardzo mi się podoba i która spodoba
się z pewnością także i dotychczasowym fanom muzyki zespołu, choć jest ona
nieco odmienna od albumu „Pogańskiego” z roku 2014. Nadal co prawda słychać tu
pogański, folkowy kręgosłup poszczególnych kompozycji, jednak całość bardzo
mocno zbliża się, jak na moje ucho do muzyki obrzędowej, a chwilami wręcz
rytualnej. Główny ton tej produkcji nadają wszelakiego rodzaju elementy
rytmiczne, począwszy od grzmiących złowrogo i głęboko bębnów obręczowych i
ramowych (Bendir), poprzez bitewnie brzmiące bębny kielichowe, a skończywszy na
hipnotyzujących liniach bębnów szamańskich i potężnych tamburynów. Niemniej
ważne w budowaniu ceremonialnej atmosfery tej produkcji są instrumenty z
rodziny chordofonów smyczkowych (Wiolonczela, Skrzypce, czy Vielle), jak
również dzwony syberyjskie, wszelakiego rodzaju inwokacje, nawiedzone szepty,
czy obłąkane, obsesyjne, a chwilami wręcz opętańcze wokale, zarówno męskie, jak
i żeńskie. Robotę robią także gustownie wykorzystane, wojenne efekty specjalne
i sample, które dodają temu wydawnictwu wyśmienitego, nieco militarnego,
podniosłego posmaku
przedchrześcijańskich czasów plemiennych. Niektórzy z czytających te słowa
stwierdzą pewnie, że nie do końca mam rację, inni powiedzą wprost, że pierdolę
głupoty, ale tak „widzę” dźwięki zawarte na tej płycie i takie emocje mną
targają, kiedy z nimi obcuję. Oczywiście każdy z Was może odczuwać muzykę z
tegorocznej produkcji Perunwit zgoła odmiennie i w tym także tkwi niewątpliwie
jej wielka siła. Każdy, kto jej wysłucha, będzie trawił ją nieco inaczej i we
właściwy sobie sposób. Tak, czy owak, jakby na temat nie spojrzeć, „Iskeide
Ragana” to krążek wyborny, w który wkręciłem się głęboko i namiętnie. Na taką
płytkę warto było cierpliwie czekać nawet i całą dekadę. Życzyłbym sobie
jednak, aby kolejny album tego zacnego projektu ukazał się szybciej,
zdecydowanie szybciej.
Hatzamoth
rów szymusia czyściutki
OdpowiedzUsuń